Saturday, September 12, 2009

wrzesień

tak tak, blog po kolejnej dużej przerwie powraca, z nadzieją, że w przyszłym tygodniu pojawi się internet w domu i powróci częstotliwość wpisów przynajmniej raz na tydzień. tymczasem, dużo wydarzeń. od pierwszego września Ninka jest przedszkolakiem.



















w pierwszym tygodniu jeszcze z animuszem, choć nieco malejącym, w drugim - już całkiem nieszczęśliwa i zniechęcona. to oczywiście jeszcze bardzo wcześnie, ale po jej protestach i pierwszym zebraniu, na ktorym przedszkole zrobilo na nas wrażenie miejsca raczej smętnego i niespecjalnie emocjonującego, zaczynamy się powoli zastanawiać, czy wybór był dobry. dzieciaków jest dużo, panie - poza jedną - wydają się zmęczone życiem i niezbyt zainteresowane dzieciakami, traktując je raczej jak stadko, które nalezy uchronić przed większymi wypadkami i hałasem, niż grupę ciekawych dzieciaków, którym można pokazać kawałek świata. poczekamy jeszcze, ale na razie Ninka jest nerwowa, posmutniała, i pierwsze słowa co rano (oraz przy obudzeniu w nocy) to - mamusiu, ja już nie chcę chodzić do przedszkola... w Pociechach też miała kryzys, ale zdecydowanie mniej intensywny - a my też byliśmy pewni i przekonani, że miejsce jest dobre, tymczasem tutaj brakuje nam chyba przekonania do własnych argumentów. tym bardziej mi szkoda, że Ninka jest w ogóle bardzo emocjonalna i wrażliwa, więc takie niezbyt dobre doświadczenia odbijają się na niej tym mocniej.
Jasiek za to został w domu z Anetą, umiarkowanie z tego zadowolony - on z kolei bardzo chciałby iść do przedszkola :)



















Jaś rozwija się niesamowicie, mówi już pięknie, całymi zdaniami, zaczyna bawić się słowami, tworzyć swoje, używać powiedzonek, śpiewać piosenki. nie uczy się ich jeszcze tak szybko jak Ninka, ale potrafi ni z tego ni z owego zacząć śpiewać pod nosem spory fragment. niestety, spora część jego mówienia, szczególnie w większym towarzystwie, ucieka, bo Jaś - w przeciwieństwie do Ninki - mówi bardzo cichutko, czasem musi powtarzać coś pięć razy aż wreszcie usłyszymy, a już na wyżyny uszu taty rzadko co dociera (chociaż Jasiek bardzo chce się z tatą porozumieć, często mu coś pokazuje, szczególnie kiedy mooże się czymś pochwalić - biegnie do Przemka i trochę smutnieje, kiedy po kolejnym powtórzeniu tata go nie dostrzega). ale głośniejszego mówienia mam nadzieję wkrótce się nauczy, bo do powiedzenia ma już sporo. Jaś jest najbardziej uprzejmym z dzieci, pamięta o przepraszam proszę dziękuję, a jeśli zapomni - potrafi po paru minutach przybiec i podziękować. uwielbia się droczyć, to jego ukochana zabawa i śmieje się przy tym bardzo zabawnie, wystarczy najprostsza zabawa - odjeżdżanie i przyciąganie samochodu czy łaskotki. widać, że uczy sie mowić przede wszystkim od Ninki, bo wciąż mówi o sobie w rodzaju żeńskim - ja sama, będę robiła! stosuje też komiczną formę paru czasowników - ja siedzim, ja pójdziem, widzim.
Ninka za to potrafi wyrażać się bardzo elegancko, często mówi spójrz zamiast popatrz, owszem zamiast tak, zapamiętuje też powiedzonka i przysłowia.

w domu natomiast pojawiają się powoli nowe rzeczy, na przykład kanapa, piękna, filcowa. Ninka oczywiście natychmiast wskoczyła żeby na niej pozować...




















Jasiek nie pozował, trzeba go było złapać wśród szaleństw podskoków i fikołków














a poza fikaniem, Jaś uwielbia biegać. z radości albo kiedy musi wyładować energię biega po prostu w kółko i nie wydaje sie mu przeszkadzać, że to już dwudzieste. rechocze przy tym radośnie :)

na początku września, wreszcie, zrobiliśmy parapetówkę. z której nie ma zdjęć, bo byliśmy zbyt przejęci, żeby fotografować, gości dużo, dzieci dużo, pełne ręce mimo pomocy ze strony wielu znajomych. następnego dnia też jeszcze nie mieliśmy głowy do zdjęć, na szczęście miał ją Mikołaj, bo niebo nad zielonymi polami (to oficjalna nazwa osiedla, póki co dość adekwatna :) wyglądało tak:














zamieszanie gościowe sprawilo niestety, że częściowo straciłam glowę i wskutek tego spora część przygotowanych dóbr pozostała w szafach i lodówce. co pozaoliło nam w następnych dniach urządzać sobie uczty tarasowe...










































a poniewaz oficjalne otwarcie już się odbyło, Przemo pozwolił upublicznić zdjęcia - żeby zachęcić tych z Was, którzy nas jeszcze nie odwiedzili, żeby się poczuli zaproszeni i przybywali :)
widok z kuchni na jadalnię i duzy pokój:














...i odwrotnie














nasza sypialnia














i kawałek łazienki



















łazienka dzieciaków


















i ich sypialnia














i jeszcze rzut oka na ogródek, gdzie trwanik wydobrzał już niemal po końskiej dawce nawozu jaką mu zaaplikowałam














a tu już radosne śniadanie urodzinowe Jaśka, który w czwartek skończył dwa lata.














świętowanie na początek było małe, z życzeniami, ale potem Aneta kontynuowała - zabierając go na wyprawę do centrum zabaw i szaleństw, z którego Jach po małej zachęcie korzystał na całego




























w piątek okazało się, że Ninka jest przeziębiona i nie idzie do przedszkola - co ucieszyło ją szaleńczo, aż w ciągu dnia niemal wyzdrowiała. dzień z Anetą, Jaśkiem i tatą był supermiły, oczywiście tym samym nie zachęcając Nin specjalnie do powrotu do przedszkola... ale przynajmniej wprawiając ją w dobry nastrój.



















a dziś, mimo lekkich zaziębień i nie dając się zniechęcić deszczom, wyprawilismy się w towarzystwie Agnieszki na dinozaury. jazda dość długa, bo dinozaury w górach świętokrzyskich, ale po drodze piękne, słoneczne lasy, trasa przyjemna, więc jakoś poszło. samo miejsce średnie, choć dla dzieciaków ciekawe - wybaczylibyśmy dinozaurom nieco plastikowy wygląd, ale odpustowy charakter całego przybytku mial już całkiem niewiele uroku.














ale nic to, Nina z Jaśkiem dziarsko udawali straszne stwory














robili zdjęcia














i w dinowozie (wszystko jest dino) ciągniętym przez Przemka oglądali kolejne zwierzaki.














fotografowani przez Agę

































chociaż plastikowe, niektóre dinozaury mogły trochę nastraszyć














i bywały naprawdę wielkie



















Jasiek znalazł jedyną chyba nie-dino rzecz w całym juraparku



















no i po takich przygodach, zwiedzaniach i oglądaniach, zmęczeni, ale szczęśliwi, wróciliśmy do domu :)














i jeszcze jedno - bardzo polecamy najnowszy nr tygodnika powszechnego, z dodatkiem. tygodnik interesujący i inspirujący jak zwykle, a dodatek w pewien szczególny sposób (który łatwo znaleźć :) jest trochę nasz. Spostrzegawczym dziękujemy za wiadomość!

3 comments:

dzidulki said...

ech, kaczki:) widzę, że te same sprawy zaprzątają nasze główki, mamo kaczko:) szczepek też od tygodnia jest przedszkolaczkiem, z tym ze jak na razie znosi to spokojniej od ninki, a nawet wyczekuje rankami pod drzwiami na wyjście:) problem jedynie w tym, ze walczymy z uporczywym katarem, a w przedszkolu jeszcze prężnie działają mamusie i tatusiowie najmłodszych dzieci, którzy śledzą wszystkich potencjalnie zagrażających zarazkami ich dzieciom:) więc nie wiem, czy szczepek do poniedziałku wydobrzeje, a byłoby mi szkoda robić mu przerwę w przedszkolowaniu. nasze przedszkole wydaje się być miłe, ale może taki urok małych miasteczek, gdzie wszyscy się znają i wiedzą, które dziecko czyje. ech, pisania na ten temat dużo, więc pewno skuszę się i ja na post przedszkolaczkowy:)
dom prezentuje się pięknie:) tarasu zazdroszczę baaaaardzo:)

kejtko said...

Hej Kaczki Wszystkie!
Mam nadzieję, że Nin przekona się do przedszkola - zakładając, że jest się do czego przekonywać, albo, że odwrócicie sytuację na dobre. Myślę, że z Waszą rozwagą się to uda. Dom zachwycający, zupełnie obłędna sypialnia dzieci!!!!, jak i cała reszta. Wspaniale się ogląda.
Jasiowi sto lat:) W nawiązaniu do wystroju salonu;) - tak, w tym domu mieszka MIŁOŚĆ:)
Uściski!
K.

ET said...

Piekne kanapowe zdjecia dzieci, sliczne wnetrza, a juz fotki sniadaniowo-tarasowe...no to chyba Tiffany ?
Zal wielki, ze NIn radosna to nie jest Nin-przdszkolak, ale moze jeszcze zbyt wczesnie na katagoryczne decyzje ?
Bardzo dziekuje za swieza porcje wiesci ilustrowanych od Was i zycze Wam SZYBKIEGO internetu m