Thursday, November 30, 2006

lotnisko

dziś zaczynamy nie od małego samolociku, ale od całkiem dużych lotów. otwarto własnie nowy terminal na okęciu, a w nim, nowe piekne i lśniące, projekty inżyniera Kaczkowskiego. zapraszamy do poczytania & obejrzenia - artykuł tu: http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34862,3763760.html, a zdjęcie, na które należy szczególnie zwrócić uwagę - tu: http://miasta.gazeta.pl/warszawa/51,34862,3763760.html?i=1. no i chyba możemy zapraszać do korzystania z nowego terminala - na razie , żeby to zrobić, trzeba przylecieć do warszawy. wylot póki co z fioletowego starucha, ale już niedługo...

a Nutka zaczęła dziś próby przejścia z czworaków do siedzenia. na razie bez sukcesów, ale z podziwem obserwuję jej wytrwałość - tysiąc razy z klapnięciem ląduje na brzuszku, i bez śladu zniechęcenia próbuje dalej. nie płacze, nie złości się, wspina się na kolanka i przechyla w lewo, w prawo, aż się uda. brzuszek nieco bardziej już płaski, a leżenie na nim całkiem ciekawe, ale leżenie to mało, więc Nin pełza, kręci się, zagląda we wszystkie kąty, buja się w przód i w tył na czworakach, wciąż odkrywa nowe możliwości swojego małego ciałka. no i ćwiczy je, więc robi się coraz silniejsze - udało jej się na przykład odsunąć od ściany nasz wielki materac i niemal wsunąć się za niego! dzielne mamy dziecko...
a tu jeszcze zanim się zaczęła chować:

Tuesday, November 28, 2006

nowe miejsca

wczoraj wieczorem przyjechał Przemek z prezentami od babci prosto z hinduskich gór - dla Nitki bardzo twarzowa czapa, ale jak widać nasze dziecko nie jest wybredne i opakowania też chętnie spróbuje





















Nitka prawie codziennie odwiedza teraz kątki kuchni - szczególnie lubi zajrzeć do zgrzewki wody mineralnej stojącej pod stolem, i generalnie slalom między nogami krzeseł wychodzi jej coraz sprawniej. niestety, jak widać, nasze ulubione czerwone spodnie są już raczej bermudami i wkrótce przekażemy je chyba koleżance...















a kiedy chce na ręce, potrafi to już pokazać, robiąc z siebie mały samolocik.
















dziś po raz pierwszy do obiadu zasiadła nie w foteliku samochodowym, ale w nowym krzesełku - Krzysiu, Agnieszko i Jarku, wielkie dzięki! - i nagle znów wydaje się malutka...
















do blatu ledwo sięga rączkami, ale za to ochoczo się w niego wgryzła. i chyba uznała, że podjadła, bo kiedy zaczęło się prawdziwe jedzenie, po pierwszych paru łyżeczkach bardzo pomarańczowa zupka zaczęła lądować na mnie, krzesełku i okolicy - od razu mogłam docenić, że krzesełko zrobione jest z materiału łatwiej zmywalnego niż nasz fotelik, który po kilku wcześniejszych posiłkach zaczynał wyglądać jak obity skórką z czerwono-żółtej biedronki.

a to moje ostatnio ulubione - też spod stołu:
















ps. teraz juz oficjalnie i na pewno - komentować może każdy! wystarczy kliknąć na niebieskie "0 comments" pod każdym postem. zapraszamy :)

Saturday, November 25, 2006

ładny dzień

dziś dzień nie tylko jakby wiosenny, ale i cały z całą rodzinką, więc baaaardzo przyjemny. zaczęło się od porannych harców - Nitka przed południem jest promienna , radosna, chce jej się bawić i śmiać (a śmieje się na całe gardełko, cudnie!).







































potem poszliśmy sobie we czwórkę na spacer kępą potocką, słońce na rzęsach i ostatniach żółtych liściach. Przem najpierw rzucał sto patyków Lulce (na zdjęciu tylko końcówka kity, bo biegła po kolejny), potem z zadziwieniem wczytywał się w męską końcówkę z peterem greenawayem, a na koniec z zapałem pchał wózek w stronę domu (czyli opuszczonych przez cały poranek myszki i klawiaturki).

















































po spacerze Nutka zjadła obiadek, dziś po raz pierwszy złożony nie tylko z zupki, ale i deseru - wprawdzie Nin stroiła minki, ale spałaszowała calkiem sporo banana ze słoiczka, więc pierwsze koty za płotami. no i nabrała mnóstwo energii, bo po małej drzemce ruszyła pełzać po mieszkaniu, między innymi zaglądać do szuflad i obgryzać kable. poczuliśmy, że czas pilnie zabezpieczyć mieszkanie przed pełzającym ząbkiem...
a na koniec dnia - kąpiel, która ostatnio zamienia naszą kuchnię w jeziorko, bo Nutka z wielką uwagą & powagą bada możliwości wychlapania całej wody z wanienki. kiedy tylko nie zauważymy, potrafi też łapać wodę paszczą, więc na koniec w wanience wiele nie zostaje...





















no i pyszny relaks, już tylko dla rodziców - dzięki Agnieszce, która podarowała nam niedawno foremki do ciastek. oraz Mamie i Babci, producentkom pysznych konfitur!

Thursday, November 23, 2006

odpoczynki

no i co można zrobić w takiej sytuacji, kiedy człowiek potrafi poruszać się wyłącznie do tyłu?...





















a na tych zdjęciach widać nie - jak mogłoby się wydawać- wielki smutek i nieszczęście, ale zwykłą poobiednią drzemkę. a że zdarzyła się akurat na środku kuchni? nigdy nie wiadomo, kiedy małego pełzaka dopadnie trudne do opanowania zmęczenie!











Monday, November 20, 2006

Sunday, November 19, 2006

niedziela

przyjemny weekend w towarzystwie, wczoraj wyprawiliśmy się do ikei i okolic - najpierw uznaliśmy, że wydawanie 700 zł na wysokie krzesełko to chyba jednak przesada (czasem okazuje się, że w wychowanie dziecka można przy niewielkim wysiłku wpakować wieeeelgaśne pieniądze) - skorzystamy z uprzejmości Agnieszki, Jarka i Krzysia i pożyczymy krzesełko Krzysia - na razie dość duże jak na Nin, ale za to perspektywiczne.
a dziś rano spacer, potem basen - pływanie i nurkowanie w towarzystwie taty jest niezłą przygodą!































po basenie karmienie, tym razem rodzinne - Nitka zdecydowanie najbardziej lubi picie, poniewaz kubeczek umie obsłużyć sama (chociaż o wiele więcej wody znajduje się w okolicy, szczególnie na koszulce, niż w brzuszku). jedzonko fruwało dziś na wszystkie strony i osoby, być może dlatego, że była to legendarna udręka szystkich dzieci - szpinak...





















a popołudniu wizyta i pyszny obiadek u Zosi i Janka, którzy powoli ale systematycznie przygotowują się do życia rodzinnego...

Thursday, November 16, 2006

pyyszne

zobaczywszy dziś kocyk od Ani Nitka postanowiła zjeść go natychmiast, wydawał się smakowity, bo żuła długo i z namysłem:





















a wieczorem odwiedzili nas Ola z Andrzejem i nakarmili nas, uch, wspaniale - pity, warzywa, falafle, humus, do tego rzepowa sałatka z migdałem... niestety zanim komukolwiek przyszło do głowy uwiecznić, zostały - nawet nie okruszki... więc zdjęcia nie będzie, ale piękny miętowo-sezamowy zapach pozostał.

wczoraj

znalazło się parę zapomnianych zdjęć z wczoraj, Nitka i piękne ciotki (Nutce najbardziej spodobało się opakowanie prezentu).













a dziś rano, jak codzień ostatnio, zdjęła sobie skarpetki i zaczęła je przeżuwać. najbardziej lubi te różowe - jak bardzo jej nie pilnować, znajdzie sposób, żeby sobie pojeść...

















a teraz śmigamy na dwór, korzystać z pięknego słońca w listopadzie!

Wednesday, November 15, 2006

towarzystwo

dziś bez zdjęć, ale dużo wrażeń - Nitka szczęściara ma wiele fajnych cioć i fajnych wujków, którzy odwiedzają ją często - wczoraj Agnieszka, która fachowym okiem medyka przyjrzała się kąpieli i podarowała Maluchowi żabę-gryzak, która sprawiła ulge obolałym dziąsełkom. a dziś wieczorem Agnieszka i Ania, które komplementami wprawiły Nin w zachwyt i nastrój bardzo towarzyski (a zupełnie nie senny), więc towarzyszyła nam przez sporą część wieczoru. a jutro jeszcze niestrudzeni opiekunowie, Ola i Andrzej... cudne życie towarzyskie! rodzicom też miło, że dziecko nie oznacza smutnych wieczorów przed telewizorem ;)
dobrej nocy!

Monday, November 13, 2006

do góry!

Nitka ostatnio bardzo ćwiczy pozycję wyjściową do raczkowania - podnosi się na dłoniach i kolanach, i kiwa na wszystkie strony, usiłując złapać równowagę. wygląda to bardzo śmiesznie, ale dla niej jest sporym wysiłkiem, zasapuje się nawet troszkę. chciałam to uwiecznić, ale niestety ruch zbyt dynamiczny dla obecnego oświetlenia ( a z lampą nie robię, bo zdjęcia wychodzą brzydkie i Nin oślepiona nie wie co się dzieje - chociaż generalnie aparat uwielbia i z wielką chęcią pozuje do zdjęć). za to pokażemy uśmiech po popołudniowej drzemce, którą Ninka odbywa zwykle na brzuszku i... nosku, stąd czerwona buźka.
















ps. jeśli próbowaliście wczesniej umieszczac komentarze, ale zostaliście zniechęceni koniecznością założenia konta, rejestracji etc. - już nie trzeba, komentować może każdy :)

Sunday, November 12, 2006

święta

nie było nas troszkę, a działo się że hej! weekend zaczął się od harców Przemka z Nitką, do których bardzo chciała dołączyć Lulka.
















a potem przyjechał Wojtek, otoczony wspaniałym zapachem wydostającym się z wielkiego pudła prze-pysz-nych poznańskich rogali marcińskich...
















no i własnie w sobotę, w święto państwowe, Nutka skończyła swoje pierwsze pół roku! z tej okazji rodzice poszli do miasta, a opiekę nad maluchem chwilowo przejęli Ola (czerwony kapelutek) i Andrzej, który na koniec wieczoru dla uspokojenia zgłodniałego Potwora opowiadał mu o Albercie Camus. pomogło, ale nie na bardzo długo...
















a dziś znów basen, tym razem ze mną - mały pływak był w świetnym humorze, więc odważyłyśmy się dać nura. a potem znowu, i znowu. po Nitce woda spływała jak po prawdziwej kaczce, była może nieco zaskoczona, ale najbardziej chciała się napić. i zjeść - statek albo słonia, cokolwiek pływało w okolicy. dobrze, że nie chciała wbić się w kogoś z kolegów albo koleżanek, którzy obok ćwiczyli pływanie - z jej jednym, ale superostrym zębem z pewnością skończyłoby się wielkim chlapaniem i chlipaniem.
w basenie zbyt wiele nie podjadła, za to potem, po pożegnaniu z wujkiem Wojtkiem, odbyła się wielka premiera - Nitka spróbowała nowego smaku! nastawiona była do jedzonka (marchew młoda) entuzjastycznie, bardzo chciała samasamasama, a kiedy dostała łyżeczkę z odrobiną przecieru... nie zawsze trafiała od razu tam gdzie trzeba. co nie zniechęciło jej do prób...
















więc od dziś ćwiczymy jedzonka. oby dalej z takim dobrym skutkiem!
a tak nasza najpiękniejsza Nutka wygląda o poranku...

Thursday, November 09, 2006

czapy c.d.

dziś prędko, bo Nutka mimo drzemki na spacerze bardzo domaga się juz kąpieli. najpierw - jak w trakcie przewijania ćwiczyła ze sztangą:
















a na deser - nowa czapa Nitki; zobaczyłyśmy ją dziś w sklepie i nie mogłam się oprzeć... chyba lezy jak należy? :)

Wednesday, November 08, 2006

rozmowy

po raz pierwszy nawiązałyśmy z Nutką prawdziwy dialog. ja mówiłam eee, ona na to e! ja - eeee, ona - ee. wszystko z dużą ilością uśmiechów. lubimy się!
Nin bardzo chce też pogadać z Lulką, która traktuje malucha z pobłażliwością właściwą starszej siostrze.








a w czasie karmienia do głowy przychodzą natchnienia... na przykład takie (wykonanie - później, kiedy dzieci już dawno śpią):

Monday, November 06, 2006

co było i jest

nie było nas parę dni, a wcześniej blogger się popsuł, a potem my, a potem jeszcze netscape... fura problemów, ale już czas wrócić, jesteśmy.
tymczasem minął pierwszy listopada, z wizytą na powązkach, między innymi na grobie Marii Kownackiej z maluśkim uszatym plastusiem - kolejna lekturka dla Malucha:


































minął piątek, kiedy wyjaśniło się, dlaczego Nutka ostatnio postanowiła że sen owszem ale nie w nocy, dlaczego była niespokojna i czasem niezadowolona - w paszczy pojawiła się, na razie samotna, jedynka prawa dolna! w fotografii dentystycznej się nie specjalizuję, więc tu konieczne jest nieco wiary. sfotografujemy kiedy widoczne będzie trochę więcej zębiska, choć i teraz - mały skrawek - ostry jak u drapieżnika! a przecież Nitka jest wegetarianką...

minął też intensywny i bardzo przyjemny weekend wrocławski, pełen smakołyków uścisków uśmiechów i pełzania po nowych kątach, czasem w towarzystwie :).



































a dziś powrót do warszawy, w której śnieg po kątach, deszcze wiatr i połamane gałęzie, na spotkanie z okazji metamorfozy ławeczki pętelki. metamorfoza niezbyt udana, dowodzi, że niełatwo oprzeć się wpływom przestrzeni miejskiej, która po jakimś czasie wszystko wchłania i wygładza, przyklepuje, uładza, zgładza... zobaczcie sami - ławeczka w 2004 i dziś, kartka - bęc kultura (www.bęc.art.pl):