dziś dzień nie tylko jakby wiosenny, ale i cały z całą rodzinką, więc baaaardzo przyjemny. zaczęło się od porannych harców - Nitka przed południem jest promienna , radosna, chce jej się bawić i śmiać (a śmieje się na całe gardełko, cudnie!).
potem poszliśmy sobie we czwórkę na spacer kępą potocką, słońce na rzęsach i ostatniach żółtych liściach. Przem najpierw rzucał sto patyków Lulce (na zdjęciu tylko końcówka kity, bo biegła po kolejny), potem z zadziwieniem wczytywał się w męską końcówkę z peterem greenawayem, a na koniec z zapałem pchał wózek w stronę domu (czyli opuszczonych przez cały poranek myszki i klawiaturki).
po spacerze Nutka zjadła obiadek, dziś po raz pierwszy złożony nie tylko z zupki, ale i deseru - wprawdzie Nin stroiła minki, ale spałaszowała calkiem sporo banana ze słoiczka, więc pierwsze koty za płotami. no i nabrała mnóstwo energii, bo po małej drzemce ruszyła pełzać po mieszkaniu, między innymi zaglądać do szuflad i obgryzać kable. poczuliśmy, że czas pilnie zabezpieczyć mieszkanie przed pełzającym ząbkiem...
a na koniec dnia - kąpiel, która ostatnio zamienia naszą kuchnię w jeziorko, bo Nutka z wielką uwagą & powagą bada możliwości wychlapania całej wody z wanienki. kiedy tylko nie zauważymy, potrafi też łapać wodę paszczą, więc na koniec w wanience wiele nie zostaje...
no i pyszny relaks, już tylko dla rodziców - dzięki Agnieszce, która podarowała nam niedawno foremki do ciastek. oraz Mamie i Babci, producentkom pysznych konfitur!
No comments:
Post a Comment