Tuesday, November 25, 2008

chorak o miłości

i jeszcze zapowiadany występ wokalny Nin:

ciacho

wczoraj piekliśmy ciasto drożdżowe, dla tatusia.















Ninka bardzo już konkretnie pomaga, zawsze była dobra w próbowaniu














ale teraz już też nasypuje mąkę, przynosi foremkę, tnie papier, nasypuje kruszonkę, miesza, sprawdza czy rośnie...













na zdjęciach z konieczności tylko niewielka część akcji (przez pozostały czas miałam ręce w misce z ciastem).
Jasiek też bardzo starał się pomóc














czy nie sądzicie, że wygląda trochę jak mały biały Murzynek? ma coś w buzi z rysów zupełnie niepolskich.
wyszło calkiem nieźle















bardzo się chcialo spróbować, ale doczekało w całości do przyjścia Przemka (na szczęście wrócił szybko :)



















teraz została już ledwie połowa...

Sunday, November 23, 2008

głowa

Jasiek nauczył się dziś mówić głowa. ni z tego ni z owego pokazał na swoją głowę, powiedzial głowa, i potem cały dzień bardzo z siebie zadowolony powtarzał swój wyczyn. do tej pory nie potrafił powiedzieć żadnego słowa złożonego z dwu różnych sylab, w ogóle dwusylabowych zna tylko parę, więc głowa zaskoczyła nas zupełnie. łebski chłopak!

Thursday, November 20, 2008

choraki zmywaki

uwaga, zdjęcia dziś przy świetle naturalnym, więc czasem wymagają wyobraźni.
niestety od tygodnia już siedzimy w domu, najpierw chory był Jasiek, teraz jego wirus już dogorywa, ale za to całkiem rozchorowała się Ninka. na zdjęciu jest takim wymęczonym chorakiem, że nawet głowę nad miseczką kisielu musi podtrzymywać...
















trwa to już tak długo, że początkowy szalony entuzjazm dla syropków przeszedł we wściekłą niechęć do wszelkich leków, ale niestety nadal rano wieczorem i w południe zażywamy po kilka specyfików. skutki są, ale nieprzesadnie szybkie, więc Ninka opuści kolejny tydzień w przedszkolu. co może nie jest nawet takie najgorsze, bo Nin zaczęła lekko zatęskniac za koleżankami i ciociami, więc może przynajmniej dzięki kryzysowi zdrowotnemu zażegnamy kryzys przedszkolny :)
nudzimy się oczywiście trochę bez spacerów, ale mamy też ciekawe momenty. klasyczne, czyli budowanie z klocków - Nina stawia coraz bardziej skomplikowane (Skomplikowana wieża, patrzcie, jaka skomplikowana!) konstrukcje z drewnianych, a Jaś łączy plastikowe w coraz wyższe wieże.














Ninka znalazła swoją gumkę do wlosów i wypróbowałyśmy różne kitki



















Jasiek też bardzo chciał wziąć udział w eksperymentach przed lustrem, znalazł sobie nawet różową spinkę - musze przyznać, że zazdroszczę im okropnie rodzeństwa odmiennej płci i mozliwości wypróbowania spinek i resoraków, lalek i boksu...



















pomagają mi też w pracach domowych, umieją włączyć pralkę, z entuzjazmem zabierają się też za zmywanie i sprzątanie kuchni.




















































jedną z najlepszych rozrywek ostatnich dni jest sikanie. Jasiek strrrasznie szczęśliwy od kiedy może siedzieć na nocniku w czasie, kiedy Ninka załatwia swoje sprawki na ubikacji, no i już dwa razy udalo mu się wykonać siku na nocniku! byl wprawdzie chyba nieco zdziwiony moim entuzjazmem dla tego wydarzenia, nie jestem pewna, czy skojarzył, co własciwie ma zrobić, ale z zapałem mruczy pod nosem pssiiiisiiiii, no i czasem się udaje :)

































Jasiek w ogóle ostatnio znów wykonuje skok w rozwoju, coraz więcej mówi: kwa/kua (tak z angielska ;) to kaczka, coś w rodzaju pou to pić. oczywiście, trzeba się dobrze przysłuchać i wiedzieć, czego się spodziewać, żeby zrozumiec co mówi, ale zaczynamy się komunikować słowami. potrafi wykonac wiele poleceń, wyrzucić coś do śmieci, zanieśc do inneg pokoju, znaleźc i przynieść buty czy klocek. bardzo lubi też obsługiwać wszelkie urządzenia i szybko się uczy, co i jak z nimi zrobić - włącza i wyłącza aparat do inhalacji, telefon przykłada do ucha dokładnie tak jak trzeba, umie włączać wiele zabawek. nie znosi leżenia na przewijaku i ubierania (kompletnie brakuje mu do tego cierpliwości), ale zaczyna sam próbować się ubierać - dzisiaj bardzo starał się założyć but. potrafi w skupieniu przez dłuższą chwilę kombinować, jak coś zrobić: połączyć klocki czy włączyć długopis. no i nareszcie zaczęły go interesować książeczki, szczególnie o zwierzakach i pojazdach, zaczyna nawet naśladować różne dźwięki zwierzaków (a Ninka wytrwale powtarza mu, jak robi lew, a jak sowa i wąż). no i niezły z niego psotnik, uśmiecha się łobuzersko i ucieka z łupem :). jest samodzielny, w znajomym miejscu umie bawić się sam i nie wymaga ciągłego towarzystwa i uwagi - ale od czasu do czasu musi przybiec i na chwilę mocno się przytulić.
ale specjalistką od przytulania, najlepiej nieustannego, jest Ninka, która ostatnio w wielu sytuacjach (uderzyłam się, mama na mnie krzyczy, nie chcę lekarstwa, zjadłam coś niedobrego, jestem zmęczona) wykrzykuje dramatycznie: przytul mnie!!!!!! - i nic innego nie da się zrobić ;). ona z kolei rozwija umiejętności manualne, przede wszystkim obsługę nożyczek (w zadziwiającym tempie przerabia na mikrościnki wszystkie wrzutki reklamowe do wyborczej i polityki, chociaż raz się przydają!) i przyklejanie (książeczki z nalepkami są dużą atrakcją). potrafi się już ubrać całkiem sama.
Ninka mocno przywiązała się do Basi, naszej niani, która przychodzi zwykle dwa-trzy razy w tygodniu, i szczególnie teraz, kiedy generalnie brak rozrywek, Nin bardzo czeka na jej przyjście. Basia zdobyła sobie jej serce chyba przede wszystkim spokojem i konsekwencją, w każdym razie po początkowych wątpliwościach (będę się martwiła jak przyjdzie Basia...) teraz Ninka cieszy się na jej przyjście bardzo i chętnie z nią zostaje. Jasiek wprawdzie na widok Basi na razie przylega do mnie, ale już nie płacze (wcześniej wybuchał wielkim szlochem), a po chwili spokojnie idzie się bawić z dziewczynami i spokojnie macha mi pa,pa.
Ninka bardzo dużo ostatnio tańczy (energia niewybiegana na spacerze!) i śpiewa, już wkrótce w youtube jeden z jej występów :).
a przedwczoraj na wieczornym spacerze widziałyśmy z Lul pierwszy śnieg... jakoś żadna z nas się nie ucieszyła.

Thursday, November 13, 2008

listopad

najpierw parę obrazków z poprzedniego weekendu, dawno... w święto zmarłych pogoda była piekna, bylismy na kępie potockiej (Ninka z Jaśkiem na zmianę używali aparatu fotograficznego z kubusiem, znajdując dla niego własne zastosowania), potem na powązkach (bez żadnego aparatu), a w niedzielę jeszcze na wielkiej młocińskiej łące z Dianą, Jackiem i Majką. pachniały ogniska i wilgotne liście, kolory były ciepłe i słońce jeszcze też, taka jesień nawet może być.
















































































































































































a w ostatni weekend byliśmy we wrocławiu, w wielu miejscach - w gościnie u Dziadków Kaczkowskich (też na obiedzie z pradziadkiem Janem, z którym Jaś nawiązuje bardzo dobry kontakt, bardzo się obaj cieszą na swój widok, Jasiek chętnie się wita z Dziadkiem i potem troszkę go zaczepia), na grobach - między innymi u babci Janiny














odwiedziliśmy też Agnieszkę, Jarka, Krzysia i Hanię - na spacerze najpierw poszeleściliśmy liśćmi w lasku

















































Przem z Jarkiem wykorzystali okazję do rozmów budowlanych, bo sceneria wokół, jak widac dalej, calkiem sprzyjająca














wśród kruszyw, murków i stosów kostki chłopaki pobiegali za piłką



















Jasiek wypróbował też ciężki sprzęt Krzysia















dziewczyny miały trochę bardziej stateczne zajęcia, Hanka robi cudne minki, docenia tez już oglądanie świata z ramion taty i mamy



















we wtorek po drodze do domu spędziliśmy pól dnia u Moniki, Wojtka i Zuzki. to byl dzień premier, pierwszy raz spotkaliśmy Zuzię i pierwszy raz oglądaliśmy (zamieszkały) dom na rumiankowej. bardzo było przyjemnie :)













Zuzia z dużym spokojem przyjęła nagły napływ obcych ludzi















a Ninka z Jaskiem z ciekawością oglądali nowy dom - zobaczymy, czy zaowocuje to nowymi pomysłami na ich pokoje :)



















na spacerze okazało się, że okolica obfituje w okazje















a na koniec jeszcze zdjęcia z dzisiejszej wizyty w łomiankach, gdzie nasz własny dom tez nabiera kształtów domu














coraz więcej w nim i naokoło pojawia się drewna, to bardzo przyjemne

Tuesday, November 04, 2008

co powiedziała Nina

Nina dziś przy śniadaniu:

1. najpierw - klasyk: Mamo, a gdzie był Jasiek jak ja się urodziłam? ale był w brzuszku? nie w brzuszku? to gdzie był?

2. Jasiek, ty chcesz mieć tysiąc złotych na elementurze? (dużo słuchamy radia, w którym Marek Kondrat reklamuje ING pytając, czy i ty chcesz miec 1000zł na emeryturze)

3. N: Mamo, Jasiek grzebie w szufladzie! Ja: Oj, niedobrze... N: Dostanie jakąś karotkę??? (karę!)

i tak sobie rozmawiamy :)