Wednesday, December 12, 2007

radosne rodzeństwo

















mimo obrzydłej pogody i szalejącej w naszym domu (choć, przyznać trzeba, coraz słabszej) zarazy dzieciaki wciąż pogodne i nie tracą animuszu. Jaś zaczął robić to, czym kiedyś zachwyciła nas Ninka - śmiać się "z rechotkiem" (tak na to mówił Przem :). rusza się przy tym bardzo intensywnie, więc trudno zrobić lepsze zdjęcie, ale uśmiech widać















oczywiście mnóstwo rzeczy go też zaskakuje, zdumiewa i czasem przestrasza



















bywa, ze przestrasza też siostra, chociaż najczęściej nieźle sie dogadują (a Nin zachęca Jaśka do wspólnych fotografii)















Nina, niezrażona powszechną paniką, energicznie domagała się dziś JAJA - za to mięso kurczaka wcześniej przyjmowała z obrzydzeniem, więc chyba czyta uważnie komunikaty sanepidu!

Monday, December 10, 2007

Jaś



















dziś skończył 3 miesiące

choraki weekendowe


nasz weekend zaczął się już w czwartek wieczorem od wiadomości ekscytującej i radosnej - zwycięstwa inzyniera Kaczkowskiego i spółki w kolejnym konkursie. projekt zobaczyć można tu: http://picasaweb.google.com/stoprocent/Cracovia1Miejsce.
a ponieważ Nin miała infekcję, Jaś - gorączkę, a ja - bolące gardło, więc dla uczczenia i do pomocy Przem postanowił zostac z nami w piątek. niestety, pobyt w naszej izbie chorych przez 1 dzień skończył się dla niego nie najlepiej - Przem dołączył do choraków, rozbolały go plecy i gardło, dostał gorączki, i przegrał w Monopoly :). na szczęście moja choroba odeszła prędko, a Jaś miał chyba tylko jeden gorszy wieczór, i przez resztę weekendu Nin z Przemkiem kurowali się w domu, a my z Jaśkiem i Lulką na dworze cieszyliśmy się śliczną pogodą.
ale żadna choroba nie wypędziła z nas dobrego humoru, bo w końcu takie trzy dni z całą rodzinką nie zdarzają się często. większość czasu spędzaliśmy wszyscy razem w naszym wielkim łóżku, kitwasząc się na całego.
Nina psociła (proszę nie regulować odbiorników, dziś wszystkie zdjęcia w stylu Nan Goldin - jeśli mogę się porównać do wielkich pierwowzorów - lekko drżącą ręką w grudniowych cieniach i żółtych lampach)




















Przem rozśmieszał Jaśka
















robiliśmy piramidy z ludzi





















i tylko wieczorem Nin przypominała sobie, że jest chora i powinna czuć się źle :)
















poza tymi rzadkimi chwilami jest caly czas pogodna i radosna, śpiewa sobie i pogaduje, niektóre słowa pięknie i wyraźnie - wzrusza mnie podśpiewując "mamusiu, mamusiejku" i "Jasiejku" i biega za Przemkiem wykrzykując "tatuś, tatusia". Jaś postanowił nie być gorszym, rozgadał się na całego, potrafi wygłaszać kilkuminutowe monologi z szerokim usmiechem na pyszczku. no i uwielbia, kiedy ktoś z nim rozmawia, patrzy na niego, kiedy ktoś zwraca na niego uwagę - słucha wtedy uważnie i w skupieniu.

Thursday, December 06, 2007

raport

wczoraj już umknęło, a przecież trzeba ogłosić komunikat z pomiarów dzieciowych, wykonywanych każdorazowo przy okazji szczepień. Jaś dał się zaszczepić, ale za to jeszcze nie kwalifikował się do zmierzenia wzdłuż (druga kontrola ortopedyczna dopiero w przyszłym tygodniu i wtedy będzie wiadomo, czy można mu bezpiecznie wyprostować nóżkę) - a waży 6590g, czyli 50 centyl (statystycznie 50% chłopców waży więcej i 50% waży mniej niż on, więc jest złotym środkiem :). a Nina nie dała się zaszczepić (bo kaszle), za to zmierzyć i zważyć - i owszem, ucząc się przy tym słowa waga :) - waży już 11,7kg, a mierzy 84,5cm (czyli wzrost wciąż wyprzedza wagę - wzrostem jest na 75 ceentylu, a wagą tylko na 50). więc spory brzuszek to tylko iluzja, wbrew obawom tatusia!
a poniżej - prezentacji ciąg dalszy, Nin w zachwycie stuka w klawisze książeczki-pianinka - od Mikołaja, rzecz jasna!

Wednesday, December 05, 2007

prezenty cz.1

grudzień dopiero się zaczął, a tu już dzieciaki obdarowane całą furą prezentów! na szczęście Ninie udało się opanować słowo dziekuję (a konkretnie dzięki) w samą porę, bo ma za co dziękować. najpierw w pierwszy grudniowy weekend pojawili się Babcia i Dziadek (Nin ma coraz więcej swoich słówek, dużo wyrazów mówi zrozumiale, ale jeśli nie potrafi albo nie ma ochoty się przyłożyć, wymyśla własny wariant - i tak Babcia to oczywiście baba, a Dziadek został dakisiem :), i od samego rana zaczęli rozpieszczać (chociaż mobilizowali też, jak najbardziej - Nin swoją własnie otrzymaną książeczkę czyta... na nocniku :)














Nin z książką się nie rozstawała, nawet w restauracji nie traciła czasu - oczekiwanie spędzała na lekturze. jak widać na drugim planie, Jaś nasz obiadek spędził śpiąc - a że jedzonko i zapachy dobre, więc spał smacznie.


















więcej - ślicznych! - zdjęć z weekendu made by Babcia tutaj: http://picasaweb.google.pl/etargonska/UKaczatZimowPor?authkey=SyBy3nU0ogc

w poniedziałek, z wielką ekscytacją, odebralismy z poczty PAKĘ. paka okazała się być fantastycznym podarkiem od wuja Jacka, zapakowanym w sto bardzo interesujących warstw, które Nin metodycznie pokonywała




















żeby w chwilę potem wykorzystac fajowy prezent w kąpieli






























Jaś jeszcze nie ekscytuje się tak prezentami, ale kapielą w wykonaniu taty - i owszem (zresztą, tata też to lubi!)




















a na koniec - rodzeństwo w pełnej okazałości, po szaleństwach na naszym łóżku (dla zabaw, wariowania i kitwaszenia łóżko w postaci materaca na ziemi jest podłożem idealnym!)