Sunday, April 22, 2007

niedziele


dziś dwa zdjęcia z zeszłej niedzieli, kiedy Ola i Tomek zaprosili naszą rodzinkę z okazji urodzinowej na pyszne śniadanko. zaczęło się od burzy z piorunem - Nin udanym rzutem zabawką rozlała właśnie podany koktajl jagodowy, znacząc nim nie tylko stolik, podłogę i osoby w okolicy, ale też kanapę i pufę obite jasną tkaniną... ale potem było już sympatycznie i bardzo miło, Nutka jak przystało na intelektualistkę-estetkę czytała i dumała nad urodą roślin :).



nie ma natomiast zdjęć z dziś, bo byliśmy nieco zbyt przejętymi gospodarzami, zjawiło się mnóstwo gości żeby celebrować jutrzejsze 30. urodziny Przemka. znów na początek mała aferka z wybuchowym szampanem, a potem bardzo miłe spotkanie, uściski gratulacje uśmiechy pogaduszki.

ps. autorem obu zdjęć jest Tomek, bardzo dziękujemy!

Thursday, April 19, 2007

odwiedziny

oj, znów mieliśmy długaśną przerwę - najpierw świąteczną, a potem jeszcze niespodziewane przedłużenie wizyty u dziadków Nin we wrocławiu, więc w sumie nie było nas niemal tydzień. i potem jeszcze trzeba było opanować znów dom i wszystkie drobne sprawki, więc dopiero teraz jest czas na opisanie, co się działo gdy nas tu nie było widać. za to dziś będzie dłużej i sporo obrazków.





a działo się duuużo - Nin zaraz po przyjeździe do Babci i Dziadka zabrała się do rozpakowywania walizek, jakby przeczuwając, że zostaniemy tu na dłużej.




















potem, w czasie śniadania wielkanocnego, postanowiła zrobić Babci mały porządek. no i świetnie się czuła wśród martwej natury...







































szalała też trochę z mamą, bo nastrój była bardzo świąteczny i wiosenny, choć zapowiedzi letniej pogody nie do końca się sprawdziły.
















u drugich dziadków też bawiła się świetnie - powoli oswajała się z Dziadkiem...




















z Babcią poszło szybciej, tym bardziej, że Babcia zapewniała mnóstwo atrakcji, wśród których prym wiodły schody - Nin niezmordowanie krążyła z górę i w dół, każda okazja była dobra, żeby poćwiczyć.




















nastrój dobry utrzymywał się cały czas, Nutka uwielbia łaskotki, szczególnie powietrzne...




















czasem tylko dziwi się, że mama tak przytyła, próbuje, czy brzuch nie dałby się wgnieść z powrotem do środka, i sprawdza skąd się wziął taki wielki!



































jest też zapalonym spacerowiczem, wciąż chce złapać kogoś za palce i ruszać w drogę.




















najlepiej na bosaka, bo buty i skarpetki nie należą do jej ulubionych strojów, mogłaby też z powodzeniem uczestniczyć w wyścigach w ich zdejmowaniu.




















jak przystało na dziewczynę, Nin jest towarzyska, i kiedy nikt się nią nie zajmuje, potrafi (skutecznie :) zaczepiać i zapraszać do zabaw. zresztą, taty długo prosić nie było trzeba!




















uwielbia próbować nowych smaków - oczywiście, słodkie najlepsze, łyżeczka umoczona w lodach stała się przysmakiem na sporą chwilę.




















a już po powrocie Nutka kontynuuje odwiedziny, wykorzystując nowo nabytą umiejętność wspinania się na wyższe piętra i pokonywania przeszkód - wczoraj na przykład wgramoliła się do Lulki. Lul, jak na starszą i mądrzejszą przystało, spokojnie ustępuje.

Monday, April 02, 2007

weekend

kolejny piękny weekend za nami, wiosna w pełni, cała cytadela kwitnie i pachnie - i tej wiosny Nin naprawdę ma szansę to docenić (kiedy w zeszłym roku zaczęliśmy wychodzić z nią na spacer, przesypiała calutki, mimo moich wysiłków, żeby obudziła się choć na chwilę i zobaczyła jak jest pięknie, chciała tylko spać). chodzi już po łące na własnych nóżkach, i to z wielkim zapałem:




















bawi się też na huśtawkach, zjeżdżalni i w piaskownicy, z pomocą taty, który czasem wkłada w zabawę naprawdę sporo wysiłku:







































odwiedzili nas Dawid i Artur


















Nutka była troszkę nieufna, ale w końcu dała się przekonać i pokazała Arturowi swoją najpiękniejszą książkę: