Thursday, September 30, 2010

uwaga na końcu straszy

znów na początek zdjęcia jakby z innej planety, chociaż tylko z poprzedniego tygodnia. dzieciaki były przeziębione, ale w bardzo dobrej formie i nastroju, więc jeździliśmy na spacery rowerowe

















































wygrzewaliśmy się na słońcu




























pod bezchmurnym niebem



















w sobotę udało się jeszcze zrobić zapowiadanego od dawna grilla osiedlowego. w przygotowaniach bardzo dzielnie i aktywnie pomagała Nina :)

















































słońce w niedzielę było już niespodziewanym i zachwycającym bonusem, bo zewsząd płynęły zapowiedzi mrozów i deszczu. dzieciaki postanowiły je wykorzystać do prac ogrodniczych w szklarni od wuja Jacka














a kiedy Inżynier wrócił ze zwycięskiej wyprawy krakowskiej - otwarcia stadionu cracovii, ktorego był głównym projektantem (zobaczcie tutaj zdjęcia: http://picasaweb.google.com/stoprocent/CracoviaFoto?feat=content_notification#), poszliśmy jeszcze na jesienny spacer do wilczeńca. chłopaki podziwiały motory i takie tam,















za to Nina domagała się mocno przejażdżki na koniu - i pojechała! dzielna, gimnastykowała się, przytulała do konia, i chciała jeszcze. o czym donoszę z zachwytem, bo ja ostatnio też znów sporo jeżdżę, więc byłoby fajnie, gdyby i jej się spodobało. Nina jest o wiele za mała na prawdziwe jazdy, ale na spacer na koniu i opanowanie wszystkich czynności pielęgnacyjnych, czyszczenia karmienia spacerów - nie, a myślę, że kontakt z takim dużym zwierzem dobrze jej zrobi. więc delikatnie zachęcam :). Jasiek raczej z dystansem, maksymalna odwaga na jaką się na razie zebrał to oświadczenie, że popatrzy - z mamą - jak Nina to wszystko robi.



















od poniedziałku już zaczęła się jesień paskudna, bardzo zimno i ulewa/deszcz/mżawka, szaro. żeby odpędzić bure smutki kupiliśmy sobie książkę o strachach (http://www.czarnaowca.pl/inf.php?id=nr551 - niestety strona wydawnictwa dość paskudna, ale za to książka fantastyczna, szczególnie polecam dzieciom które trochę się boją i rodzicom, którzy już nie mogą czytać królewny śnieżki czy jasia i małgosi po raz setny). więc Ninka i Jasiek z ochota postanowili zostac jesiennymi strachami, i byli straszni:















Saturday, September 18, 2010

zwierzaki

najpierw - kilka obrazków z zeszłego weekendu. obiad z inwestorem, dużo dobrego



























i spotkanie z psem leonem. leony są trochę dziwne. mają też dużo uroku :)



















a ten weekend gospodarczo-domowy, koszenie sprzątanie przycinanie przekwitłych kwiatów. inżynier robi konkurs, więc pojawia się rzadko - Ninka, Jasiek, Lulka i ja powoli oswajamy się z jesienią.





























nie przychodzi to łatwo, trudno w perspektywie zimy znaleźć coś miłego - chociaż Jaś od czasu do czasu przypomina, że on akurat lubi zimę. po mamie tego nie odziedziczył.
z jesienią, wrześniem, końcem lata przychodzi jakaś potrzeba ustalenia na nowo zwyczajów, planu dnia i tygodnia, ułożenia nowej rutyny. dla mnie w tym roku to przyjemność, powrót do dawnego zwyczaju jeżdżenia na koniach raz w tygodniu. proste radości, ćwiczenie fizyczne, dogadywanie się ze zwierzem, sprawdzanie siebie i jego. w związku z tym bywamy wszyscy w wilczeńcu częściej. dzieciaki trochę zainteresowane, Nina wybiera ulubione konie i od czasu do czasu zgłasza nawet chęć posiedzenia na siodle przez chwilę. Jasiek bardziej przestraszony, wielgaśne stworzenia za duże dla niego, panikuje kiedy znajdzie się bliżej konia bez mamytaty, ale też chętnie je karmi i ogląda (byle nie za blisko). kucyk wielkości bardzo dużego psa jest wielką atrakcją.
















Friday, September 10, 2010

3

Jasiek skończył dzisiaj 3 lata








































































z tej okazji w przedszkolu było małe spotkanie ze zdjęciami i opowieściami o Jaśku, tort i nawet prezent - wspaniała kopara, która natychmiast została wykorzystana w piaskownicy przez Jacha i koleżków.










































Nina tymczasem brykała na rowerze (że różowym, nie muszę chyba dodawać) i z klubem dziewczyn, których w przedszkolu pojawiło się nareszcie trochę więcej





























nie unikając jednak całkiem chłopaków














a potem jeszcze rodzinne spotkanie w kalimbie z kolejnymi prezentami - zdalnie sterowanym Mańkiem (który śpi właśnie tuż obok łóżka Jaśka :)














z którego Nina natychmiast wykorzystała kokardę



















Jaś ostatnio rozczula mnie i rozkłada na obie łopatki, kiedy przychodzę po nich do przedszkola, a on rozpromienia się na mój widok i biegnie z szeroko rozłożonymi ramionkami, krzycząc Nasza mama już przyszła! i wskakuje na mnie z rozpędu. nie przeszkadza mu to potem z dużymi oporami wychodzić z przedszkola, które bardzo lubi - ale to powitanie, w czystej postaci radość ze spotkania, jest cudowne.

Monday, September 06, 2010

jesień smutno pada deszcz

mam wrażenie, że poprzedni wpis jest sprzed przynajmniej dwóch miesięcy - z gorącego lata zostaliśmy nie z tego ni z owego przeniesieni w burą, błotnistą jesień. drzewa brązowieją ze smutku, trawy na trawniku nie da się przyciąć, pies brudny. kalosze stały się podstawowym obuwiem.
w tej sytuacji odrobinę bardziej słoneczny weekend z Babcią Halinką i Dziadkiem Andrzejem był bardzo miłą odmianą.














spacery po łomiankach i starówce warszawskiej, goście u nas w domu, zdjęcia z wakacji - przyjemnie.
dzieciaki-przedszkolaki nadal radzą sobie nieźle, chociaż przestraszył je odrobinę pan od karate (efekt uboczny feminizacji opieki nad dziećmi - dorosły mężczyzna inny niż tata budzi na wstępie o niebo mniej zaufania niż dorosła kobieta), ale myślę, że i do tego się przekonają. w zeszłym tygodniu, kiedy przyszłam odebrać Ninkę z przedszkola, wyszedł do mnie Cyryl, lat na oko 4,5, i poinformował: ja bardzo lubię Ninę, i one mnie też, więc postanowiłem się z nią ożenić, i ona się już zgodziła. ha. poleciłam mu rozmowę z tatą Niny... kiedy przyszłam kolejnego dnia, siedzieli obok siebie słuchając bajki, Cyryl głaskał Ninkę po rączce... ale potem, kiedy zapytałam ją, czy się bawiła z Cyrylem, odpowiedziała, że trochę tak, ale jednak on się jej już znudził...