Thursday, November 20, 2008

choraki zmywaki

uwaga, zdjęcia dziś przy świetle naturalnym, więc czasem wymagają wyobraźni.
niestety od tygodnia już siedzimy w domu, najpierw chory był Jasiek, teraz jego wirus już dogorywa, ale za to całkiem rozchorowała się Ninka. na zdjęciu jest takim wymęczonym chorakiem, że nawet głowę nad miseczką kisielu musi podtrzymywać...
















trwa to już tak długo, że początkowy szalony entuzjazm dla syropków przeszedł we wściekłą niechęć do wszelkich leków, ale niestety nadal rano wieczorem i w południe zażywamy po kilka specyfików. skutki są, ale nieprzesadnie szybkie, więc Ninka opuści kolejny tydzień w przedszkolu. co może nie jest nawet takie najgorsze, bo Nin zaczęła lekko zatęskniac za koleżankami i ciociami, więc może przynajmniej dzięki kryzysowi zdrowotnemu zażegnamy kryzys przedszkolny :)
nudzimy się oczywiście trochę bez spacerów, ale mamy też ciekawe momenty. klasyczne, czyli budowanie z klocków - Nina stawia coraz bardziej skomplikowane (Skomplikowana wieża, patrzcie, jaka skomplikowana!) konstrukcje z drewnianych, a Jaś łączy plastikowe w coraz wyższe wieże.














Ninka znalazła swoją gumkę do wlosów i wypróbowałyśmy różne kitki



















Jasiek też bardzo chciał wziąć udział w eksperymentach przed lustrem, znalazł sobie nawet różową spinkę - musze przyznać, że zazdroszczę im okropnie rodzeństwa odmiennej płci i mozliwości wypróbowania spinek i resoraków, lalek i boksu...



















pomagają mi też w pracach domowych, umieją włączyć pralkę, z entuzjazmem zabierają się też za zmywanie i sprzątanie kuchni.




















































jedną z najlepszych rozrywek ostatnich dni jest sikanie. Jasiek strrrasznie szczęśliwy od kiedy może siedzieć na nocniku w czasie, kiedy Ninka załatwia swoje sprawki na ubikacji, no i już dwa razy udalo mu się wykonać siku na nocniku! byl wprawdzie chyba nieco zdziwiony moim entuzjazmem dla tego wydarzenia, nie jestem pewna, czy skojarzył, co własciwie ma zrobić, ale z zapałem mruczy pod nosem pssiiiisiiiii, no i czasem się udaje :)

































Jasiek w ogóle ostatnio znów wykonuje skok w rozwoju, coraz więcej mówi: kwa/kua (tak z angielska ;) to kaczka, coś w rodzaju pou to pić. oczywiście, trzeba się dobrze przysłuchać i wiedzieć, czego się spodziewać, żeby zrozumiec co mówi, ale zaczynamy się komunikować słowami. potrafi wykonac wiele poleceń, wyrzucić coś do śmieci, zanieśc do inneg pokoju, znaleźc i przynieść buty czy klocek. bardzo lubi też obsługiwać wszelkie urządzenia i szybko się uczy, co i jak z nimi zrobić - włącza i wyłącza aparat do inhalacji, telefon przykłada do ucha dokładnie tak jak trzeba, umie włączać wiele zabawek. nie znosi leżenia na przewijaku i ubierania (kompletnie brakuje mu do tego cierpliwości), ale zaczyna sam próbować się ubierać - dzisiaj bardzo starał się założyć but. potrafi w skupieniu przez dłuższą chwilę kombinować, jak coś zrobić: połączyć klocki czy włączyć długopis. no i nareszcie zaczęły go interesować książeczki, szczególnie o zwierzakach i pojazdach, zaczyna nawet naśladować różne dźwięki zwierzaków (a Ninka wytrwale powtarza mu, jak robi lew, a jak sowa i wąż). no i niezły z niego psotnik, uśmiecha się łobuzersko i ucieka z łupem :). jest samodzielny, w znajomym miejscu umie bawić się sam i nie wymaga ciągłego towarzystwa i uwagi - ale od czasu do czasu musi przybiec i na chwilę mocno się przytulić.
ale specjalistką od przytulania, najlepiej nieustannego, jest Ninka, która ostatnio w wielu sytuacjach (uderzyłam się, mama na mnie krzyczy, nie chcę lekarstwa, zjadłam coś niedobrego, jestem zmęczona) wykrzykuje dramatycznie: przytul mnie!!!!!! - i nic innego nie da się zrobić ;). ona z kolei rozwija umiejętności manualne, przede wszystkim obsługę nożyczek (w zadziwiającym tempie przerabia na mikrościnki wszystkie wrzutki reklamowe do wyborczej i polityki, chociaż raz się przydają!) i przyklejanie (książeczki z nalepkami są dużą atrakcją). potrafi się już ubrać całkiem sama.
Ninka mocno przywiązała się do Basi, naszej niani, która przychodzi zwykle dwa-trzy razy w tygodniu, i szczególnie teraz, kiedy generalnie brak rozrywek, Nin bardzo czeka na jej przyjście. Basia zdobyła sobie jej serce chyba przede wszystkim spokojem i konsekwencją, w każdym razie po początkowych wątpliwościach (będę się martwiła jak przyjdzie Basia...) teraz Ninka cieszy się na jej przyjście bardzo i chętnie z nią zostaje. Jasiek wprawdzie na widok Basi na razie przylega do mnie, ale już nie płacze (wcześniej wybuchał wielkim szlochem), a po chwili spokojnie idzie się bawić z dziewczynami i spokojnie macha mi pa,pa.
Ninka bardzo dużo ostatnio tańczy (energia niewybiegana na spacerze!) i śpiewa, już wkrótce w youtube jeden z jej występów :).
a przedwczoraj na wieczornym spacerze widziałyśmy z Lul pierwszy śnieg... jakoś żadna z nas się nie ucieszyła.

1 comment:

ET said...

cudny, obszerny i BARDZO ciekawy blog !! Wielkie dzieki i usciski oraz mrugniecie z mojego nowego MACa m