Sunday, June 22, 2008

lato, słońce, ale niewesoło

przyszło już lato, jest bardzo ciepło i przyjemnie, ale to nie jest wesoły weekend. myślimy dużo o Babci Janinie, która po potrąceniu przez samochód w bardzo ciężkim stanie leży w szpitalu... cuda się zdarzają, prawda?

blogi ostatnio w rytmie katarów, jakoś nie możemy się ich zupełnie pozbyć - tym razem dopadł katar Ninę, która w związku z tym jest w niezbyt świetnym nastroju, i wciąż się skarży, mamusiu, leci z nosa!!! na szczęście przekonała się, że zakrapianie nosa roztworem wody morskiej, chociaż nieprzyjemne, jest skuteczne, a czasem nawet sama chce, żeby oczyścić jej nos fridą (czyli odsysaczem) - wprawdzie kiedy już przyjdzie co do czego, broni się rękami i nogami, ale i tak spory to postęp. no i mam nadzieję, że znów szybko uda się jej z tym poradzić.
Olga, dzięki za komentarz - mam nadzieję, że to jednak nie upał powoduje zatkanie nosów, bo czasem przechodzi (bez zbieżności z poprawą/pogorszeniem pogody), no i napada raz jedno, raz drugie z dzieci. więc oby nie...
Nina zaczyna też powolutku uczyć skupienia, słuchania - dziś w kościele momentami siedziała cichutko, nieruchomo, przyglądając się księdzu i słuchając rozmawiających z nim dzieci czy śpiewających parafian. zdarza się też, że w czasie czytania wieczornego czy przed spaniem w południe słucha czytania, chociaż najczęściej wciąż gada sobie pod nosem, śpiewa, ogląda swoje książeczki - domagając się jednocześnie, żeby mimo wszystko jej czytać ;).
no i strasznie chce być już przedszkolakiem, od kiedy dowiedziała się, że od września będzie chodzić na brykanie bez mamy, czyli zajęcia przedprzedszkolne w Stu Pociechach (www.stopociech.pl), w grupie i właśnie bez mam, bardzo jest przejęta, ciągle dopytuje, czy spotykane tu i ówdzie grupki dzieci to przedszkolaki, a argument, że przedszkolaki tak robią / nie robią działa magicznie. zobaczymy, jak to będzie działało w praniu, ale na razie zapału mnóstwo. no i jesteśmy dobrej myśli, bo Nin robi wielki skok komunikacyjny, porzuca powoli swoją nieśmiałość w kontaktach z obcymi (choć, przyznaję, nieporównanie łatwiej jeśli chodzi o panie - panowie są wciąż traktowani z rezerwą), pyta, zagaduje, czasem wprawiając rozmówców w lekką konfuzję (masz córeczkę? a masz synka? a dlaczego nie masz synka? a gdzie jest twój mąż?), ale dzięki temu poznając wiele nowych sytuacji społecznych. więc miejmy nadzieję, że wśród przedszkolaków też sobie poradzi.
a Jaś komunikuje się całym mnóstwem uśmiechów - czaruje osoby znane i obce, zaczepia i uwielbia, kiedy ktoś z nim rozmawia. no i gimnastykuje się bardzo intensywnie: ostatnio odkrył schody, i dziś w kościele dwa razy wmaszerował (na czworakach) na drugie piętro! popiskiwał przy tym na cały głos radośnie, strrasznie z siebie dumny. zaczyna się za to niecierpliwić dłuższym siedzeniem w wózku, a kiedy nie jedzie, to już zupełnie tego nie znosi i trzeba go przekupić bardzo fajną zabawką, żeby posiedział chwilę bez protestów. raczkuje superszybko, a plaskanie jego rączek o podłogę słychać z daleka, szczególnie kiedy akurat się gdzieś spieszy. potrafi się też nieźle wdrapywać, ławeczka naokoło piaskownicy rzadko stanowi jeszcze przeszkodę, a bujawki, zjeżdżalnie i schodki na placach zabaw to ulubione cele. no i uczy się coraz więcej, umie już kręcić główką nienienie, klaskać, a ostatnio też machać papapa. nic jeszcze przy tym nie mówi, ale kiedy się dowie że trzeba, macha dzielnie. a najulubieńsze działanie to stanie, Jasiek wspina się po czymkolwiek pionowym, stoi, coraz szybciej i sprawniej chodzi wzdłuż, 'sprężynuje', i generalnie ćwiczy nóżki na całego.

Lulka dochodzi do zdrowia po swoim wypadku z zeszłego tygodnia, zdradziecki kot po drugiej stronie ulicy wciągnął ją pod samochód, łapa zgruchotana, ale po dwóch operacjach wygląda na to, że wraca sprawność, apetyt i dobry nastrój, chociaż poruszanie wciąż wyczerpujące, bo skoki na trzech nogach. wobec tego załapuje się z nami na wakacje - zobaczymy tylko, czy przypadkiem do czasu wyjazdu nie osiągnie znów sprawności pozwalającej na gonienie kotów ;).

6 comments:

Anonymous said...

dziś krótko: mocno trzymamy kciuki za Babcię!!!
a.

Anonymous said...

jak wyzej, oby Babcia czula sie coraz lepiej. olgita.

ET said...

Wielkie dzieki za świeże relacje, a że nie wszystkie radosne- ćóż, niestety takie jest życie. Oby zdarzył się cud !
Słonecznych , bezkatarowych dni dal całej czwórki i imieninowe serdeczności dla dzisiejszych Solenizantów.

Anonymous said...

jasne, że się zdarzają. trzymam kciuki i ściskam was mocno. pozdrowienia dla całej rodziny.

Anonymous said...

Kasieńko, myślę ciepło o Was i Babci. ..

Bogna Szałkowska said...

Oj... niewesoło. :(
Trzymamy kciuki za Waszą Babcię i - uwierzcie nam - my WIEMY, że cuda się zdarzają.
Ślemy Wam moc ciepłości!
:)
b&tt