Friday, December 05, 2008

grudzień

znowu plucha, znowu napadł nas katar, więc w ramach wypróbowywania różnych metod leczniczych wczoraj pojechaliśmy do Pociech na śpiewanki (metoda: nie zauważamy, aktywność normalna a nawet większa, żeby odwrócić uwagę od lekko cieknących nosów). a dzisiaj, ponieważ dzień jest obrzydle stęchły, i w przygotowaniu na intensywny weekend z Babcią Elą i Dziadkiem Czarkiem, siedzimy w domu (metoda babcina, chorobę od razu wygrzać i wysiedzieć).

Ninka z Jaśkiem wczoraj wpadli do szuflady ze starymi rzeczami i postanowili wrócić do strojów letnich, niekoniecznie swoich (Jaś przymierzał sukienki siostry :):






































a parę dni temu poddaliśmy się nastrojowi przygotowań świątecznych, zaczęliśmy robić kartki. Ninka z zamiłowaniem oddawała się jednemu ze swoich ukochanych ostatnio zadań, naklejaniu:



















gwiazdki nie zawsze lądowały na kartkach



















Jasiek jeszcze nie mial zbyt konkretnych zadań, bo trudno mu skupić się dłuższą chwilę, i sprawnośc manualna też jeszcze nie sprzyja zaawansowanym zadaniom plastycznym, ale z radością buszował w papierach, bibułkach, farbkach, kredkach i nalepkach



















Jaś ostatnio coraz wyraźniej ćwiczy słowa, jeszcze - poza głową - nie są one wyraźne i trudno stwierdzić, że wypowiada słowa, ale kiedy slyszy jakieś znane sobie, albo odpowiada na pytania, wyraźnie próbuje powtarzać dźwięki, sylaby, intonację. rozumie bardzo wiele, poleceń (wstań/usiądź, przyjdź, zjedz, do rączki), pytań (chcesz/nie chcesz? idziemy? wysiądziesz? pić?), słów. ostatnio ma kolejny atak zębów, niz tego ni z owego wyszły mu w tydzień wszystkie czwórki (spóźnia się za to dolna prawa dwójka, powinna być na wierzchu już dawno, a tu śladu nie ma), więc może zjeść calkiem sporo konkretnych kęsów. niestety nie może oduczyć się zwyczaju, mającego chyba coś wspólnego z bliskością lubiącej jeść siostry ;) - wkłada sobie do paszczy wielgaśny kawał kanapki, ciastka, jabłka, mandarynki - i żuje przez dłuuugi czas, lekko się czasem przy tym krztusząc. oczywiście, krztuszenie powoduje u nas natychmiastowy przyplyw panicznej adrenaliny, oboje z Przemkiem nie możemy pozbyć się wspomnienia siniejącej Niny dławiącej się kroplą syropu, a co mogłoby zrobić pół kanapki albo ćwierć jabłka! w każdym razie Jasiek często postanawia schować sobie resztę porcji w buzi, i na nic nasze wygrzebywanie mu tego z rączki/ust, tlumaczenia i przemowy, obrazowe przedstawienia i groźby. ostatnio postanowiłam sie nie przejmować i dac mu samemu eksperymentować (pod kontrolą), ale nie przychodzi mi to łatwo.
a Ninka, jak mogliście zobaczyć we wczorajszym wpisie, coraz lepiej ćwiczy pamięć, uczy się małych wierszyków, piosenek, bardzo też uważnie słucha wszelkich wypowiedzi naokoło - dopytuje o słowa przy czytaniu książeczek (i nie jest to już pytanie co to?, tylko ładne zdanka w rodzaju a co to znaczy kopeć?), zapamiętuje frazy i używa ich bardzo akuratnie. ostatnio ćwiczy przysłówki, Jasiek niestety znowu się rozpłakał, albo Przeczytasz mi oczywiście jeszcze jedną bajkę?. ale zdarzają się jej powiedzonka, po ktorych spadamy z krzeseł całkowicie zacukani. ostatnio oglądamy książeczkę i pytam, Ninka, co robią ci państwo? wchodzą na drabinę. ale po co wchodzą (wieszali budki dla ptaków)? aby uzyskać odpowiedni zapach. ?????????????????????

No comments: