Tuesday, April 07, 2009

wiosna!

no właśnie, już chyba wszyscy (wszystkie!) zdążyliśmy zauważyć, a mamuśki nawet napisać, a ja się nie mogę pozbierać. ze względu na nawał zdjęć znów foto raczej.
najpierw, parę dni temu po przyjściu do domu zajęłam się w kuchni, aż Nina mnie woła, mamo mamo, zobacz co zbudowaliśmy! a jak przyszłam, zobaczyłam:



















:)
ponieważ Przem zajmuje się bardzo intensywnie projektem łomiankowym (który wreszcie zdaje się mieć więcej sensu, czyli jakąś w miarę konkretną perspektywę realizacji), zamieniamy się czasem obowiązkami i ja przejmuję kąpiele. które zamieniają się w prawdziwe pływanie (przynajmniej sprzęt jest odpowiedni):





























w zeszły weekend pojechaliśmy do ogrodu botanicznego w powsinie/konstancinie tropić wiosnę i szukać roślin do ogrodu. wiosna była nieśmiała, a ogród nie umywa się do wrocławskiego, ale spacer był przyjemny














bardzo nam się spodobały szklarnie, w których ciepło (gorąco!) i wygrzewał się kot, całkiem swojski w kontekście wszystkich palm i kaktusów wokoło, ale niemniej atrakcyjny




















































w weekend poszliśmy też na mały obiadek uczcić pierwszą wypłatę mamy :). spacer do restauracji, niespieszny, w słońcu, pączki na drzewach...

















































a w ten weekend to już nie tylko pączki, bzy wypuszczają listki, forsycje kwitną, można zdjąć czapy (chociaż ulubiony beret w kwiatki już niekoniecznie)



















więc spacer na kępę potocką, plac zabaw znów oblężony. Jasiek się wspinał














ale najwyżej, najszybciej i najsprawniej wspina się Nina



















nie przestając przy tym śpiewać :)



















huśtawki, trampoliny, piasek - dzieciaki znów odkrywały przyjemności



















w niedzielę spacer przedpalmowy, ostatnio na spacery szybsze (czyli z Lulką albo wtedy, kiedy trzeba gdzieś w miarę szybko dotrzeć) dzieciaki podróżują takim kompaktem:



















na cytadeli krokusy i stokrotki



















i hasanie



















































na spacer wyszla też nasza kaczka emerytka, wiele już przeszła i kolejne sklejanie pomaga na coraz krócej, ale Jasiek z Ninką darzą ją nieustannie dużym sentymentem














a popołudnie spędziliśmy w willi za płotem, która na weekend zostala przechwycona przez rastra. sztuka może nie chwyciła nas za serce














ale nastrój byl leniwie wiosenny, willa miała urok trochę przedsezonowy




















































dzieciaki buszowały, doroślaki gadały, przyjemnie







































































ale gadają nie tylko dorośli, Jaś podchwytuje coraz więcej słów, wyraźnie widać, jak rozszerzają się możliwości wymawiania o kolejne gloski - c, s, sz, cz, w. no i słowa mówi coraz dłuższe, ostatnim hitem jest toyota, a właściwie TO TOYOTA! Jasiek przez cały spacer cierpliwie pokazuje kolejne samochody i komentuje, to toyota, nie toyota, opel, bmw! opanował nareszcie słowo Aneta, potrafi nawet zawolac nianię na cały głos na spacerze. Ninka pomaga mu rozpoznać samochody, podpowiada też kolory, chociaż Jaś na razie rozpoznaje tylko kolory/niekolory :). rośnie coraz większy, ale niestety ostatnio znow ma katar, brr, Kasia, bardzo dobrze rozumiem potrzebę zaklęcia na zdrowie! chociaż jest też podejrzenie, że cały ten katar to tylko podstępny atak trójek, Jaśkowe zęby od bardzo dawna nie dawały znać o sobie, a niedawno niespodzianie wyskoczyła brakująca dwójka, no i teraz wszystkie chyba trójki postanowiły pojawić się w hurcie. więc malec śpi średnio, mruczy i popłakuje, ale przynajmniej będzie mial czym gryźć święconkę.

za to Ninka na przemian podekscytowana i onieśmielona perspektywa nowego przedszkola, my też, w oczekiwaniu na wyrok systemu, który za pomocą algorytmu ma przyporządkować Nin do jednego z wybranych przedszkoli. tymczasem Nina z zapałem przygotowuje się do świąt w domu (z Anetą, która ma niewyczerpane pomysły i energię) i w przedszkolu (robią palmy, malują jajka). no i czeka na wyjazd do babć i dziadków, mała spryciarka wie dobrze, że wszyscy ją będą rozpieszczać :)

a ja powoli, trochę się ociągając, przygotowuję się na to, że nie będę miała już dwudziestu lat...

4 comments:

kejtko said...
This comment has been removed by the author.
kejtko said...

zaklęcia nadal nie znalazłam ;), niestety, żeby oddalić trzydziechę, nie ma co kryć, TRZYDZIECHĘ, też nie znam metody. błędne koło, wszędzie pod górkę;)
gratuluję pierwszej-nie-pierwszej-przecież pensji:)
aha, a konstrukcja przemyślna z pierwszego zdjęcia przypomina mi instalacje Łodzi Kaliskiej, przy czym Ninka i Jaś z rywalizacji estetycznej wychodzą zwycięsko:) pozdrawiamy, Dzielna Rodzinko Kaczek!:)

d said...

Potwierdzam, instalacja z Ninki i Jasia bombowym motywem przewodnim zdjecia! Ja w tym roku 31 wiosen liczyc bede... Da sie przezyc, aczkolwiek nie bezbolesnie ;-)Swiateczne pozdrowienia dla calej Czworki, a przy okazji gratuluje posady zdobytej w czasie kryzysu! :-)

ET said...

O!-la-la alez mialam zaleglosci w czytaniu, zrzucam to karb przeswiatecznycyh przygotowan i ciesze sie abrdzo, ze mam do nacieszenia sie taki dlugi fotoreportaz z zycia rodzinki artystycznej do spodu, a wlasciwie do najmlodszego brzdaca.
Dzieciaki-wnuczaki ze swa inwencja - powalaja i az sie boje myslec co bedzie jak inwencja skreci na niewlasciwe tory.... Oby nie.
Ukochanej Jubilatce raz jeszcze - spelniania marzen przez kolejne 30lat, Solenizantowi- radosci tworzenia i swietnego zdrowka. Usciski