no, zobaczymy, ale może nadszedł czas odmrożenia i odwilży. takie przynajmniej są prognozy. dziś rano w każdym razie było -25, i czuję, że należy mi się nagroda za dotarcie do pracy, na dodatek w wielce rozsądnym stroju składającym się m. in. ze spódnicy i rajstop. niestety, nie wpadłam na to, żeby założyć trzy pary jedna na drugą, co odczułam natychmiast po wyjściu z samochodu. jakoś tak to działa, że poranny mróz dociera później, pierwsze kroki po opuszczeniu domu są znieczulające, zewnętrze dociera do mnie bardziej dosadnie dopiero w okolicy metra.
ale na razie kilka obrazków z wycieczek na sankach kiedy było tylko dużo śniegu, na wsi dużo śniegu długo stanowi widok uroczy, no i na sankach da się pojeździć. noworoczny półpasiec nie przeszkadzał, odbywaliśmy wycieczkę okołopołudniową z sankami, balonami (
mama znalazła koło śmietnika - zdemaskowała mnie Nina), Lulką w zaprzęgu. na zmianę z mamą w zaprzęgu :)





Ninka do końca dzielna i rozradowana,

Jasiek około połowy jazdy miękł i złościł się na mróz w oczy, więc kończył spacer w takiej aranżacji:

w poprzedni weekend chętka na kulturę zaprowadziła nas do muzeum powstania, Jaś bardzo podekscytowany samolotem, wielkim i prawdziwym, oboje słuchali nadlatujących bomb i historii z wojny z dużym zainteresowaniem (Ninka pamięta nawet sznury świeczek ustawiane na chodnikach w rocznice powstania). nie bez znaczenia jest to, że tak wiele można zobaczyć z bardzo bliska, a nawet dotknąć


i że historia ma twarz

na koniec oprowadziła nas jeszcze pani, która była sanitariuszką w powstaniu, z wielkim entuzjazmem komentując to, co widzimy. kolejny raz, świetne miejsce.
za to w ostatnią sobotę karnawał w pełni, czyli bal przebierańców. najpierw wielkie przygotowania pod kierunkiem inżyniera, który miał ideę i po jakimś czasie przegonił całą plączącą się pod nogami rodzinę, żeby nie przeszkadzała w tworzeniu dzieła, i zatopił się w twórczym chaosie


ale dzieło było tego warte, strój wróżki wyszedł przedni. my z Ninką i Jaśkiem opracowaliśmy motyla :)




zabawa świetna, muzyka na tradycyjnych instrumentach (czarne motyle: harmonia, cymbały, skrzypce), tańce. p jakimś czasie przebrania przejęli rodzice:

i jeszcze odgrzebki z historii, nareszcie podłączyłam telefon do komputera. na początek, Jasiek z cyklu śliczny jestem jak z obrazka

i Nina w scenerii dziewoja wśród snopków

oraz matka w anturażu pt. droga do pracy. fryzura wskazuje na jesień :)

no i, oby tak dalej.
ps. Wam wszystkim, którzy dopytywali, upominali się i zachęcali do kontynuacji, głęboki ukłon i dzięki - jak widać, zostałam zachęcona skutecznie :)