Nutka na spacerze dowiedziała się, że już u progu przedszkola czekają ją pierwsze egzaminy
sprawdziła też, czy Mo i Wo mają porządek w szufladach, a rankiem w niedzielę wszyscy zjedliśmy pyszne śniadanko.
no i popołudniu, po kościele (Nin szczęśliwie przespała dramatyczne kazanie na mszy dla dzieci - o prostytucji), rodzinka się rozdzieliła - Przem pomknął do warszawy, a my dwie, w turkusowych dekoracjach PKP (ten kolor najwyraźniej wyparł znany z wcześniejszych podróży charakterystyczny brąz), do wrocławia. byłyśmy największymi zawalidrogami w pociągu, najbardziej obładowane, na szczęście we wsiadaniu pomagał nam Przem z Wojtkiem, a na dworcu we wrocławiu czekali stęsknieni dziadkowie.
Nin została wykąpana w superluksusowej wannie, z mnóstwem piany, podświetleniem i fontannami (nie zawsze zamierzonymi :).
konsekwentnie przeprowadziła kontrolę szuflad
w poniedziałek spędziła popołudnie z prababcią, która niestrudzenie chroniła Nutkę przed upadkami, potknięciami i innym nieszczęściem - pokazywała za to bardzo ciekawy świat
a we wtorek Nin, zwiedziwszy z babcią spory kawałek pięknego starego miasta we wrocławiu, wystrojona jak przystoi młodej damie, pojechała do taty, o którym mówiła przez cały weekend!