Monday, May 21, 2007

oblężenia

blogger chyba się troszkę zepsuł, więc dziś będzie pół tekstu z ilustracjami i pół bez - ale resztę (i dużo więcej!) można znaleźć w albumach Przemka - tutaj: http://picasaweb.google.pl/stoprocent/Nin

weekend był cudny, ciepły, letni i w nastroju wakacyjnym, w warszawie zatrzęsienie imprez, wydarzeń, spotkań i festynów, i troszeczkę w nich zauczestniczyliśmy. we wczesne sobotnie popołudnie Nin z zapałem kroczyła na własnych nóżkach w stronę wielkiego świata



















ale jej uwagę już na samym początku wycieczki przykuł fascynujący przycisk otwierający furtkę, tak, że ledwo udało nam się namówić ją na wyjście za bramę...



















spotkaliśmy się z Magdą i Adasiem na Saskiej Kępie, żeby obejrzeć vive la france - święto Saskiej. balony, kapelusze, lizaki, wata cukrowa, obrazki, kiełbaski, szaleństwo festynu...




































tłumy na ulicy + głód zachęciły nas wkrótce, żeby zjechać do pit-stopu. Nin z zainteresowaniem brała udział w obiadku, szczególnie kiedy mogła spróbować dorosłego mniam-mniam. a tatuś tymczasem nie mógł oderwać się od klawiszy małego zoo..., więc w niedzielę postanowiliśmy urzeczywistnić marzenie tatusia i zobaczyć zoo prawdziwe. niestety, marzenie zostało szybko zweryfikowane (negatywnie), ponieważ zoo było oblężone przez straszliwy tłum, który pokornie smażył się w słońcu czekając w kolejce po bilety. słonie i żyrafy pozostały więc na razie w wyobraźni, a my skręciliśmy w lewo do parku praskiego, który - choć niezbyt wielki - zmieścił w sobie absolutnie niewiarygodną liczbę stokrotek, które Nutka zrywała, oglądała, próbowała...
pchała też z zapałem wózek, pożyczała okulary od taty i radośnie łobuzowała na zielonym. a tymczasem mały, grzeczny Jaś (zbadany i obejrzany ponownie w sobotę, przyłapany na dłubaniu w nosie :) przyglądał się jej z góry...

2 comments:

Anonymous said...

Wy podglądacie Jasia, a my Błażeja i Tymona :) dziś prawie 40 min na usg, bo pan doktor długo się musiał gimnastykować, żeby chłopaków dokładnie obejrzeć. fikają równo :) temperamentne sztuki!
to nieprawdopodobne, że Nin już taka dorosła :)
życzymy kolejnych udanych dni i może trochę niższych temperatur :)
pozdrawiamy,
a+A

ET said...

bardzo ładne zdjęcia i bardzo ciepło-rodzinny tekst, pachnie kanikułą. Cieplutkie usciski z Wro