ostatni tydzień zaczął się jeszcze od upalnego spaceru na skwerek w okolicy, gdzie Nin skorzystała z zabawek swoich (w piaskownicy) i znalezionych (brrrum)
i z placu zabaw dla nieco chyba starszych dzieci - w każdym razie nie w każdym miejscu osiągalnego dla mamy, więc po przewrotce musiała sobie radzić sama.
na koniec spaceru dołączył do nas radośnie witany tata:
poza tym, rozmawiała przez telefon - niestety, jednostronnie,bo za każdym razem kiedy słyszy kogoś po drugiej stronie, słucha tak zaskoczona, że nie mówi nawet słowa - co u generalnie rozgadanej dziewczynki wyjątkowe
wciąż odkrywa też nowe zakątki domu - ostatnio ulubionym miejscem eksploracji jest piekarnik, do którego Nutka uparcie stara się wleźć
po upalnym początku tygodnia zrobiło się nagle zimno i mokro, więc musiałyśmy zaopatrzyć się w kurteczkę przeciwdeszczową, żeby Nin nie musiała spędzać deszczowych spacerów w całości pod folią przykrywająca wózek, za którą zdecydowanie nie przepada.
a w weekend odwiedzili nas Dziadek i Babcia - wprawdzie pogoda wciąż nie sprzyjała długim wycieczkom, ale spacery były, choć przede wszystkim z domu do barów, restauracji i innych przybytków mniam-mniam
w trakcie jednego ze spacerów (akurat w dziurze między chmurami) Nin spała spokojnie, tymczasem jej tatuś i Dziadkowie, zwiedzając Białe Miasteczko pod Kancelarią Premiera odkryli, że...
:)
1 comment:
Zaimponowałaś mi tempem publikacji. Maładiec Diewoczka !
Post a Comment