Tuesday, June 10, 2008

razem

w ostatnim tygodniu zaskakująco przyspieszyła integracja i interakcja między bratkiem i siostrą. Nina zaczęła ganiać Jaśka na czworakach, chichoczą przy tym oboje na cały głos, brykają i fikają. Jaś próbuje wspinać się po Nin, żeby wstać na nóżki - ona jest wprawdzie trochę zaskoczona, ale czasem stoi spokojnie i pozwala Jaśkowi wspinać się po swojej sukience. kiedy robię zakupy i Jaś zaczyna marudzić w wózku, Ninka biegnie i przytula się do jego nóżek, a on ją radośnie klepie po głowie - albo gadają sobie do siebie, Nina do niego Jaśku, Jaaaaśku... nienienie! - a Jaś kręci głową z całej siły, nienienie. ni z tego ni z owego zaczęli się zauważać nie tylko jako konkurencja do rąk mamy i taty, ale też jako partnerzy w zabawach i rozmowach.
Ninucha poza tym coraz więcej potrafi powiedzieć, zaczęła używac zaimków (twoje moje swoje, ja ty on - do tej pory używała tylko rzeczowników, Niny mamy Jasiek tata) i zadawać pytania nie tylko dorosłym, ale i dzieciom na placu zabaw (jak się nazywasz? gdzie jest twoja mama? gdzie są twoje butki?). nie zawsze udaje się dłuższy dialog, bo wiele dzieci w podobnym do niej wieku mówi znacznie mniej i nie potrafi jeszcze odpowiedzieć, ale czasem z pomocą rodziców da się trochę porozmawiać!
a Jaś monologuje sporo po swojemu, zna już sporo sylab - dada, lala, mama, tata. ostatnio w lekkim otępieniu kataralnym obliczyłam, że ma juz 10 miesięcy (sama sie zdzwiłam, że tak szybko poszlo :) - a tymczasem ma tylko 9! potrafi już dość pewnie stać przy meblach czy ławce, trzymając się tylko jedną rączką, pochylić sie i podnieść coś z ziemi, a nawet przejść parę kroczków wzdłuż brzegu piaskownicy czy szafki. oczywiście, zdarzają się jeszcze katastrofy w rodzaju pikowania paszczą do piasku, ale smutek nie trwa długo, a chęć eksperymentowania szybko wraca. Jaś też znacznie wczesniej niż Nina (która posiadła tę umiejętność dopiero niedawno) nauczył się wzruszająco przytulać, wzięty na ręce obejmuje nas mocno rączkami za ramię czy szyję. no i ma swój pierwszy dowcip, wsadzanie rączek do miski Lul i rozchlapywanie wody dookoła - doskonale wie, że tego robić nie wolno, ale kiedy mówimy mu nie!, Jaś z wielką radością zamaszyście kręci główką nienienie - i przyspiesza w wiadomym kierunku :).
tym razem to nawet nie tak źle, że nie ma aparatu (naprawia się), bo jestesmy kolonią czerwonych nosów - katarowi oparł się tylko Przem. nikt nie wie, skąd katar w takie gorące dni, no i jednak wiosną/latem bez ogrzewania łatwiej go przetrwać niż zimą, ale chwilowo jesteśmy mniej fotogeniczni ;)

3 comments:

ET said...

Dzięki za czuły wpisik- niespodziewankę, bo nie sadziłam , ze wtym totalnym zasmarkaniu zdobedziesz sie na blogowanie. Z opwieści wyziera obraz sielankowej dwojeczki, a wczorajsza rzomowa z Ninką utwierdziła mnie w przekonaniu, ż e dyskusje na tematy polityczne to lada momemnt. Póki co relacja z placu zabaw, na którym byli Jagoda, Maksio, Ola i wiele innych dzieci , ktorych imion nie spamietałam. Całuski m

kasia said...

Olo jest chlopcem, ale poza tym wszystko się zgadza :). Nina rzeczywiście ma coraz więcej znajomych, a spotkania z nimi przeżywa mocno.

Anonymous said...

moze ten katar to alergie ..? ja zawsze mam czerwony nos wlasnie w dni cieple i upaly z tego powodu:-(
olgita