Thursday, December 11, 2008

lizaki i harcerze

















w weekend odwiedziły nas liczne Mikołaje (dziękujemy!) - Jasiek szalał, a Ninka z nowym uczesaniem (dwa kucyki) rysowała z ciocią Olą zwierzaki z szablonów.














a parę dni po zaczęło się zjadanie prezentów, Jasiek bałwanka z białej czekolady pochłonął nez wyjmowania z buzi, bardzo nie chciał się podzielić z Niną - ale jej lizakiem był całkiem zainteresowany, a siostra miła, więc się podzieliła - lizak w pakiecie z buziakiem!













i od tego zaczęła się cała sesja przy stole, z dzieciakami-lizakami




























a ostatnio znów zainteresowały nas bańki, szczególnie Jaśka, który bardzo często wypatruje buteleczkę gdzieś na półce i domaga się baniek, puff pffffff. Ninka tez się domaga, ale tylko dużych, naprawdę duuuuużych, bo ona w ogóle najbardziej lubi rzeczy które są BARDZO.




























szczególnie kiedy nie wychodzimy na spacer, wymyślamy różne zabawy ruchowe, skakanie zjeżdżanie tory przeszkód. Ninka bardzo lubi bieganie naokoło filaru w dużym pokoju/korytarzu: łapią z Jaśkiem każde swój koniec smyczy, biegają szybko w kółko, gonią się i zaśmiewają na cały głos. według Nin, biegają jak harcerze :). niestety strasznie trudno zrobić zdjęcie takim szybkim harcerzom...

































Jasiek coraz intensywniej z nami rozmawia, coraz częściaj pyta a to? a to?, pokazując palcem i niewątpliwie chcąc dowiedziec się, CO to. wyraża bardzo zdecydowanie swoje życzenia, NIE to, TAMto!, często też chce coś zrobić SAM! i komicznie naśladuje słowa. nie pamiętam takiego etapu u Nin, wydaje mi się, że raczej mówiła słówka od małych po coraz większe, ale każde dopiero kiedy potrafiła je mniej-więcej wyraźnie powiedzieć. a Jaśka słowa to fantomy, tylko pamiętając, co przed chwila powiedziałam, jestem w stanie skojarzyć, co mówi on, powtarza się jeden-dwa dźwięki i intonacja. sprawia mu to dużo radości, mruczy sobie te niby-słówka pod nosem, usmiecha się, powtarza i miętoli, próbuje. zobaczymy, kiedy u niego pojawi się pomidorowa...


3 comments:

ET said...

w kwestii pomidorowej jestm gotowa ją na-ten-tychmiast ugotować jesli Jasiulkowi pomoże to w artykulacji . Usciski dla harcerzy ;-))

kate said...

jestem fanem nin i jaska, dzisiaj na caly regulator odtwarzam hit: przedszkolaka! ciocia ola widze dba o rozwoj plastyczny :) super dzieciaki, kasiu. i super mama!

dzidulki said...

kasiu,
dziękuję za komentarz - pierwszy na szczepkowym blogu:) historyjka z kluczami naprawdę daje do myślenia i naprawdę ku przestrodze; u mnie to już zresztą któryś raz z kolei, kiedy łapię się na tym, ile dziwnych rzeczy może spotkać szczepka; ot chociażby całkiem niedawno na spacerze, przy kilkustopniowym mrozie, maluch podbiegł do metalowego słupka i przytulił się do niego policzkiem. a mnie zmroziło na myśl, co by było, gdyby ten słupek polizał...:) ech, niespodzianki na każdym kroku:) bardzo się cieszę, że dzięki dzieciakom i tym blogom powolutku odnawiam sobie kontakty z Wami:)
a co do sylwestra w karpaczu to przyznam, że to trudny okres dla tych,którzy chcą przyjechać na krótko; pierwszeństwo mają niestety ci, kórzy wybierają się na min. 5-6 dni - zwłaszcza przy wcześniejszych rezerwacjach. bierze się to z chęci zysku naturalnie, bo po listopadzie i grudniu, kiedy nikogo u nas nie ma, jest to pierwszy okres, kiedy można troszkę pieniążków zarobić, więc sprzedaje się jak najdłuższe pobyty. natomiast bez znaczenia jest, przynajmniej dla nas, ile osób chce przyjechać - są przecież pokoje 2-osobowe, prawda? niemniej to ciężki okres... cenowo też... ale zapraszam serdecznie po nowym roku, a najlepiej to wtedy, kiedy już cieplutko będzie i zielono:)
pozdrawiamy,
kasia i szczepek.