Monday, March 07, 2011

kopernik-chopin 10:1

ostatni weekend zaczęliśmy korzystając z niedawnego, superniespodziankowego i bardzo przyjemnego zakupu Inżyniera, czyli biletów rocznych do centrum nauki kopernik. poszliśmy w piątek po pracy, więc nie było za dużo czasu, ale to z pewnością była tylko pierwsza z dłuższej serii wizyt. kopernik fantastyczny, oboje z P złapaliśmy się na myśleniu, że taki jakiś zagraniczny. wystawa dla dzieci (tylko ją zdążyliśmy obejrzeć) bardzo interaktywna, ale też inteligentna (odgłosy zwierząt, badanie przepływu wody, ćwiczenia z dmuchania), pięknie zrobiona (dużo drewna, każdy przedmiot starannie zaprojektowany) i niemal wszystko działa mimo tego, że malcy więksi i mniejsi korzystają z obiektów bardzo intensywnie. cała przestrzeń centrum duża, ale czytelna, łatwo się znaleźć. fajny sklep z wieloma przedmiotami nawiązującymi do wystawy, i nawet kafeteria dobrze dopasowana do reszty. bardzo się podobało!


































































w niedzielę poszliśmy na - od dawna zaplanowany i oczekiwany z radością - bal w Pociechach. jak zwykle, muzyka na tradycyjnych instrumentach, zabawy, mnóstwo dzieciaków i dorosłych, wesołe zamieszanie. ale tym razem Nina i Jasiek zupełnie się nie wczuli w atmosferę, my z P byliśmy bardzo skorzy do skakania i tańców, a dzieciaki chciały się bawić w kątku i słuchać czytania.













































































































więc po dwóch godzinach zwinęliśmy się do domu, gdzie w Ninkę i Jaśka wstąpił nowy duch, zaczęli brykać i skakać, a Jaś co jakiś czas wykrzykiwał z całej siły uwaga, strzelam focha!! po czym wymachiwał szaleńczo wszystkimi częściami swojego małego ciałka. eksplozja radości :)

za to dziś lekko wypadkowy początek tygodnia, Nina dostała w przedszkolu gorączki i musiałyśmy wcześnie wrócić do domu z początkami przeziębienia, a Jasiek rymsnął na spacerze, wbijając - dosłownie - zęby w chodnik i uszkodził sobie jedynkę. mleczną, na szczęście, i tylko trochę, ale nie mógł się zdecydować, czy być dumnym z pirackiego uszczerbku, czy nieszczęśliwym z powodu kontuzji...

1 comment:

ET said...

O rety ....mieszanka dobrych i niedobrych wieści .
Przeziebieniom mówimy NIE BO PRZECIEŻ IDZIE WIOSNA!
ząb Jaskowy -szkoda wielka, ale na jego nieskazitelnej urodzie jaka rysa nie będzie dramatem.
Bądźcie zdrowi i trzymajcie się wesoło jak te włoskie bączki, które za ścianą zgarnie żegnają kanawal.