Thursday, May 26, 2011

dzień m

dzisiaj rano kiedy byłam w łazience (zwykle ja wstaję pierwsza, a reszta rodzinki zaczyna otwierać oczy dopiero kiedy już zjem śniadanie i wrócę ze spaceru z Lulką), jakieś ciche tupoty wymknęły się z domu i przebiegły przez trawnik... a kiedy kończyłam śniadanie, do domu wmaszerował Jasiek z Przemkiem, z dumą niosąc zbiory z porannej łąki
to była pierwsza niespodzianka. potem jeszcze w przedszkolu, buziaki, uściski i laurki jak się patrzy.
a wieczorem, kiedy Przemo wrócił z pracy, pierwszy raz w tym roku pojechaliśmy wszyscy razem na wycieczkę rowerową. jazda między polami z bardzo zielonym zbożem, łąki z jaskrami, świeżo ogłowione wierzby puszczające pierwsze pędy, rozgryzanie orzeszków nad jeziorkiem (obserwując Lulkę w wodzie) - bezcenne.




1 comment:

ET said...

Jakie piekne zagęszczenie historii rozmaitych....cud wiosenny się dzieje . Ogromnie przyjemnie poczytac o takich miłych rzeczach i radosnych okolicznościach. Niech ten czas trwa jak najdłużej.