Nitka bardzo intensywnie ćwiczy ostatnio wstawanie, coraz mniej stabilne podpory wystarczają, żeby oglądać świat z wysoka - potrafi zawisnąć na spódnicy albo spodniach kogoś stojącego obok, więc od czasu do czasu gorączkowo łapiemy co luźniejsze części garderoby :). a już takie rzeczy, jak krzesło, na którym ktoś siedzi, po prostu prowokują do wyciągania łapek i podciągania się! wyżej i wyżej - radość jest wielka, kiedy uda się np. sięgnąć do blatu stołu albo do górnej krawędzi oparcia krzesła.
a od przedwczoraj Nin przesiadła się z kąpielą do wielkiej wanny, i nowe możliwości wydają się jej całkiem odpowiadać - wprawdzie raczkowanie po dnie okazało się nieco ryzykowne (ślisko, a na dodatek stromo), ale już wstawanie - najpierw na kolanka, a potem na proste nóżki da się zrobić, kiedy coś ciekawego dzieje się obok wanny. no i prysznic, korek, tyle tu ciekawych rzeczy!
ale ostatni tydzień upłynął przede wszystkim pod znakiem mniej przyjemnego zajęcia, czyli uśmierzania bólu wychodzącego zęba - tym razem gigantycznej jedynki górnej. w przypadku Nin niestety nie sprawdziły się zapowiedzi fachowej siły dentystycznej, że pierwsze ząbki bolą, a potem - przynajmniej do trzonowców - będzie już łatwo, i każdy nowy ząb to tydzień ślinienia, bólu, swędzenia, trudności ze spaniem i ogólnie sporych nieprzyjemności. w tej sytuacji gryzak od Wujka Andrzeja sprawdził się znakomicie! a zębisko już tuż-tuż, widać je od paru dni, ale zastukać porządnie o łyżkę wciąż nie chce...
1 comment:
Piękny wpis. Zuch- maluszek !!!
Post a Comment