namówiła nawet Przemka na karuzelę (z której oczywiście nie chciała zejść - coraz mniej przejmuje się informacją, że my sobie już idziemy. Nin macha na to spokojnie pa, pa - i bawi się dalej :)
poza tym w weekend pojechalismy wszyscy na zakupy, ze względu na dzieciaki mocno przyspieszone - wśród zakupów spontanicznych znalazła się m. in. piłka, którą Nina pokochala od pierwszego wejrzenia i nie chciała wypuścić z rączek nawet do skasowania - ale z bratem się podzieliła. Jaś tylko nie był pewien, czy się cieszyć, czy uciekać - być może chodziło o to, że Nina zaskoczyła go, kiedy nie był w odpowiednim stroju do kopania piłki (koszulka reprezentacji Argentyny wciąż czeka na premierę :)
Ninucha ostatnio z wielkim zapałem uczestniczy w gotowaniu. kiedy tylko widzi, że idę do kuchni, pędzi po krzesło, przysuwa je do blatu i pomaga. a jak smakuje takie własnoręcznie ugotowane danko!
a dziś znów pojechaliśmy do Pociech, które cieszą się wielkim i rosnącym powodzeniem, do tego stopnia, że Nina nie wytrzymała tłumów na brykankach i sama zaproponowała ucieczkę do cichszej sali. gdzie bawiła się bardzo intensywnie, gadając i śpiewając we własnym zakresie :)
1 comment:
Faktycznie karnawałowo rozbrykane towarzystwo, a tu juz za chwile ostatki... dzięki za wieści.
Jasko w granatowym siodełku- świetny z tymi wielgachnymi oczyskami.
Post a Comment