o nie, nie dopuścimy, żeby minął okrągły miesiąc od ostatniego wpisu :). a zobowiązanie na nowy rok, nieustająco, to że wpisy będa częściej, tym bardziej, że teraz na pewno będzie się dzialo bardzo dużo, bo Jasiek postanowil znienacka wystrzelić w rozwoju i to, co do tej pory działo się powoli, nagle przyspieszyło ogromnie! juz od paru dni Jaś podnosił główkę coraz wyżej, coraz śmielej na brzuszku machał nóżkami i opierał się na rączkach - tak, że jest juz w stanie podnieść pół tułowia do góry na rączkach (jakoś nie chce opierać sie na przedramionach, tylko od razu na dłoniach do góry). a przed chwilą, obruszony, że klikam sobie obojętnie, a jego zostawiłam na brzuszku i nie może mnie zobaczyć - obrócił się na plecki, żeby widzieć lepiej! osiągnięcie zdumiało go nieco (a mnie zupełnie wbiło w krzesło!), i pewnie nie będzie łatwo tak natychmiast je powtorzyć, ale pierwszy krok za nami!
poza tym Jaś bardzo interesuje się swoimi rączkami,
zaciera je, ogląda i dotyka z zastanowieniem - a kiedy na przewijaku pokazuje mu jego nóżki, też przygląda im sie z zachwytem i podgryza ze smakiem.
ale największe chyba zainteresowanie budzi w nim Nina - kiedy przyjdzie pokazać bratu książeczkę, Jaś śmieje się całą gębką, słucha i ogląda z uwagą, i bardzo mu się podoba!
u Niny tez przyspieszenie - włosy zaczęły jej rosnąć nagle szybko i gęste, i robią się piękne loki.
a ulubionym zajęciem jest ostatnio odrysowywanie nóżek i rączek różnymi kolorami kredek - póki co kredkę trzyma kto inny, ale Nina błyskawicznie potrafi ściągnąć skarpetkę i ustawić nóżkę w odpowiedniej pozycji :)
a tu jeszcze kilka wspomnień noworocznych - po uśpieniu dzieciaków (Nina uprzejmie i szybko, ale Jaś z powodu męczącego przeziębienia towarzyszył nam do 22.30 i usnął dopiero pod stołem sylwestrowym :)
szybko wskoczyliśmy na obcasy i w atmosferę lekko mrocznej Sycylii oraz gangsterskiej Małej Italii i w towarzystwie Ala Pacino spędziliśmy dużą część reszty nocy.
śniadanie noworoczne wyglądało natomiast tak: Jaś - porcja syropków
Nina - porcja owoców, ciacho i oczywiście Kubuś na dobry początek
rodzice pozostali przy wodzie i dietetycznych przekąskach ;).
na szczęście mimo przeziębień humor był niezły - Jaś śmiał się od rana
a Nin szalała z Tatusiem
niestety po powrocie do domu okazało się, że to nie tylko katar męczyl Jaśka, ale infekcja poważniejsza, więc dostal antybiotyk i nebulizację (ile nowych słów można się nauczyć przy małym dziecku!), która wygląda tak:
ale zdaje się, że kuracja dobiega szczęśliwego końca, i dziś wreszcie wyszliśmy na mały spacer - bardzo wyczekany, bo zdaje się, że w tym roku wiosna (przynajmniej na krótko) przyszła juz w styczniu!
2 comments:
dobrze przeczytać co u Was nowego. skruszona obiecuję mail lub tel wkrótce, bo też mieliśmy swoje przeboje i okres świąteczno-noworoczny nie dał nam odpocząć...
pozdr,
a.
Dzieciaki cudne i genialne , na zdjeciach w Ii-ej częsci widać po kim to mają . Usciski i dalszych sukcesów dla Jaśka i pukli- dla Ninki.m
Post a Comment