po powrocie Nina musiała wykorzystać energię nagromadzoną w czasie siedzenia w samochodzie - a takie wyżywanie to kompletne szaleństwo, okrzyki, biegi, skoki, śpiewy i w ogóle cała orkiestra, której nie da się sfotografować (a przynajmniej nie bez poruszenia)
Przem z Jaśkiem przyglądali się najpierw z daleka
a skończyło się na małych zapasach (czułych :)
w sobotę pogoda była już perfekcyjna (choć zimowa), więc wybraliśmy się na śniegowy spacer z Olką i Andrzejem
Olka pomagała Ninie wspinać się na co lepsze punkty widokowe
Przem wspinał się sam i patrzył z góry na małych ludzi
nie obyło się oczywiście bez ważnych i poważnych rozmów o architekturze
ale na szczęście Tatuś mial też chwilkę dla Nin, której śnieg podobał się szalenie, a zimno nie przeszkadzało
Jasiek spacer przespał, ale żeby nie było, że go w ogóle nie ma, to jeszcze jeden widoczek - z dziś rana, Nina pociesza płaczącego bratka, jak widać - może nie delikatnie, ale za to bardzo skutecznie!
4 comments:
Bardzo fajowski wpis, a zdjecie rodzenstwa w uscisku ( moz e nieco jednostronnym ale dobrze przyjetym przez druga strone ) - CUDNE m
Pozytywnej energii w Twoich zapiskach mnostwo! Bardzo lubie tutaj bywac. No i zdjecia tez takie sloneczne.
A kiedy jakas świeżonka się tu znajdzie ??? Wiosenne akcenty- mile widziane.
Post a Comment