koniec wakacji odczuwamy niestety mocno, pogoda zmieniła się w ciągu paru dni z przyjemnego, ciepłego lata, pozwalającego na szaleństwa w piasku i na zjeżdżalniach, w zdecydowanie bardziej kawiarniany deszczowy chłodek. ale jeszcze parę dni temu korzystaliśmy z wybiegania na placach zabaw - możliwości rozbrojenia cudzego rowerka...
wspinania się po ukochanych schodkach (zachęcam do zwrócenia uwagi na uzębienie - zdaje się, że w przypadku Jaśka imponujące będą rozmiary nie tylko łopatowatych jedynek, ale i przerwy między nimi!)
Nina gotowała zupkę z bardziej i mniej konwencjonalnych składników
tłumacząc Jaśkowi i Emilce, jak się to robi - w zasadzie taki Makłowicz na żywo ;)
a potem Jaś starannie rozjechal zupkę za pomocą małpki na motorku
była też okazja do ukochanej ostatni aktywności naszych dzieci, czyli wspięcia się na płot i gapienia przezeń na... no właśnie, nigdy nie wiadomo na co, czerwone clio nie zawsze tam stoi, trawniczek jest marny i zakupiony, drzewko też nieimponujące - generalnie widok wydaje się niespecjalnie atrakcyjny, a jednak coś w nim jest!
i cieszy!
Jaś niestety nie może zrozumieć, że przekładanie główki na drugą stronę to działanie samobójcze - na razie jednak głowa przechodzi dość swobodnie w tę i z powrotem, więc moje tłumaczenia i prośby zdają się na nic
płot jest dobrą okazją do pogadania i wspólnej zabawy
która w ogóle ostatnio całkiem często się zdarza - Nina buja Jaśka, bujają się razem, kręcą na karuzeli
Nina jak zwykle się wspina - z asekuracją, ale coraz mniej potrzebną: jest sprawna, szybka i silna, upadki zdarzają się właściwie tylko, kiedy się zagapi, zapatrzy i zamyśli.
a porusza się biegiem - kiedy jestesmy w domu i usłyszy wesołą piosenkę, krąży truchcikiem naokoło filaru między pokojem i korytarzem, a na spacerze bryka, dogania, ucieka (chociaż muszę przyznać, że właściwie tylko w bezpiecznych miejscach, trzyma się z daleka od ulic i bardzo uważa na samochody) - co wpływa świetnie na tempo spacerowania, a Jaś jest zadowolony, kiedy jedzie szybko
Nin nie stroni tez od aktywności bardziej statycznych, jej ukochane zajęcie - czytanie książek - przeniosło się ostatnio na plac zabaw, zabieramy książkę, siadamy na ławce i czytamy. a kiedy nie ma mnie, Nina sama przegląda, opowiada, pyta...
odkąd zrobiło się chłodniej, czytać wolimy w domu - na placu zabaw trzeba się porządnie ubrać, Jasiek ostatnio zmienil się w aligatora i wywołał niesamowite efekty wizualne w metalowym tunelu
dziś poszliśmy na spacer wszyscy razem, nareszcie - z Lul i przede wszystkim z Tatusiem, który - mimo różnicy wzrostu! - chodził z Jaśkiem
i rozmawiał z Niną, o żonach, samochodach i innych ważnych sprawkach
czemu Jaś przysluchiwał się z rozbawieniem
chcielismy nakarmić kaczki, ale w stawiku były tylko fontanny
Jaś miał wiele okazji, żeby poćwiczyć chodzenie - krok może jeszcze niepewny, ale bardzo chętny, Jasiek nie zraża się kolejnymi wywrotkami (a pielucha zapewnia amortyzację :)
kiedy już dotrze do celu, próbuje naśladować Nin we wspinaniu
Lulka miała okazję pobrykać, pobiegać - łapą włada coraz sprawniej, chociaż kiedy obciąży ją mocniej albo coś zaboli, wraca nieszczęście - wtedy po ratunek natychmiast do pana
a takie brykanie z rodzinką nawet najbardziej zestresowanego i zapracowanego Tatusia relaksuje choć na chwilę
2 comments:
Z TATUSIEM NA PNIU I jASIULKA-ALIGATORA W TUNELU- SWIETNE. Usciski m
...chyba aligator zjadł mipoczatek zdania. Otóż proszę o duży format zdjęc Ninki..z tatusiem itd.
Post a Comment