Saturday, August 30, 2008

bieganie

koniec wakacji odczuwamy niestety mocno, pogoda zmieniła się w ciągu paru dni z przyjemnego, ciepłego lata, pozwalającego na szaleństwa w piasku i na zjeżdżalniach, w zdecydowanie bardziej kawiarniany deszczowy chłodek. ale jeszcze parę dni temu korzystaliśmy z wybiegania na placach zabaw - możliwości rozbrojenia cudzego rowerka...
















wspinania się po ukochanych schodkach (zachęcam do zwrócenia uwagi na uzębienie - zdaje się, że w przypadku Jaśka imponujące będą rozmiary nie tylko łopatowatych jedynek, ale i przerwy między nimi!)















Nina gotowała zupkę z bardziej i mniej konwencjonalnych składników

















tłumacząc Jaśkowi i Emilce, jak się to robi - w zasadzie taki Makłowicz na żywo ;)















a potem Jaś starannie rozjechal zupkę za pomocą małpki na motorku















była też okazja do ukochanej ostatni aktywności naszych dzieci, czyli wspięcia się na płot i gapienia przezeń na... no właśnie, nigdy nie wiadomo na co, czerwone clio nie zawsze tam stoi, trawniczek jest marny i zakupiony, drzewko też nieimponujące - generalnie widok wydaje się niespecjalnie atrakcyjny, a jednak coś w nim jest!




















i cieszy!















Jaś niestety nie może zrozumieć, że przekładanie główki na drugą stronę to działanie samobójcze - na razie jednak głowa przechodzi dość swobodnie w tę i z powrotem, więc moje tłumaczenia i prośby zdają się na nic




















płot jest dobrą okazją do pogadania i wspólnej zabawy

















która w ogóle ostatnio całkiem często się zdarza - Nina buja Jaśka, bujają się razem, kręcą na karuzeli






























Nina jak zwykle się wspina - z asekuracją, ale coraz mniej potrzebną: jest sprawna, szybka i silna, upadki zdarzają się właściwie tylko, kiedy się zagapi, zapatrzy i zamyśli.






































a porusza się biegiem - kiedy jestesmy w domu i usłyszy wesołą piosenkę, krąży truchcikiem naokoło filaru między pokojem i korytarzem, a na spacerze bryka, dogania, ucieka (chociaż muszę przyznać, że właściwie tylko w bezpiecznych miejscach, trzyma się z daleka od ulic i bardzo uważa na samochody) - co wpływa świetnie na tempo spacerowania, a Jaś jest zadowolony, kiedy jedzie szybko







































Nin nie stroni tez od aktywności bardziej statycznych, jej ukochane zajęcie - czytanie książek - przeniosło się ostatnio na plac zabaw, zabieramy książkę, siadamy na ławce i czytamy. a kiedy nie ma mnie, Nina sama przegląda, opowiada, pyta...















odkąd zrobiło się chłodniej, czytać wolimy w domu - na placu zabaw trzeba się porządnie ubrać, Jasiek ostatnio zmienil się w aligatora i wywołał niesamowite efekty wizualne w metalowym tunelu















dziś poszliśmy na spacer wszyscy razem, nareszcie - z Lul i przede wszystkim z Tatusiem, który - mimo różnicy wzrostu! - chodził z Jaśkiem















i rozmawiał z Niną, o żonach, samochodach i innych ważnych sprawkach

















czemu Jaś przysluchiwał się z rozbawieniem




















chcielismy nakarmić kaczki, ale w stawiku były tylko fontanny















Jaś miał wiele okazji, żeby poćwiczyć chodzenie - krok może jeszcze niepewny, ale bardzo chętny, Jasiek nie zraża się kolejnymi wywrotkami (a pielucha zapewnia amortyzację :)




















kiedy już dotrze do celu, próbuje naśladować Nin we wspinaniu




















Lulka miała okazję pobrykać, pobiegać - łapą włada coraz sprawniej, chociaż kiedy obciąży ją mocniej albo coś zaboli, wraca nieszczęście - wtedy po ratunek natychmiast do pana















a takie brykanie z rodzinką nawet najbardziej zestresowanego i zapracowanego Tatusia relaksuje choć na chwilę

2 comments:

ET said...

Z TATUSIEM NA PNIU I jASIULKA-ALIGATORA W TUNELU- SWIETNE. Usciski m

ET said...

...chyba aligator zjadł mipoczatek zdania. Otóż proszę o duży format zdjęc Ninki..z tatusiem itd.