zaczęły nam chodzić po głowach podróże, najchętniej - długie i dalekie, dookoła świata. rozmawialiśmy o tym przy kolacji, dzieciaki podsłuchują, tłumaczymy im, że może byśmy sobie pojechali...
Jaś: eee, ale to się bardzo długo jedzie!
Ninka: ale pod warunkiem, że się najpierw zatrzymamy na stacji na siku!
globtrotterzy, nie ma co:)
w piękną letnią sobotę pojechaliśmy na urodziny stu pociech - w ogrodzie, zaczęło się od tortów
a potem dzieciaki - Ninka i Jasiek w towarzystwie Hanki i Jagódki oraz wielu, wielu innych ruszyły do malowania domków. świetny pomysł, domy z kartonów, wałki, pędzle i farby do dyspozycji - szaleństwo kolorystyczne :)
potem do sztuk wizualnych dołączyła muzyka w osobach kwintetu dętego, który na dodatek jeszcze pozwalał dmuchać w traby! Jasiek zdegustowany przez cały czas zatykał uszy - za dużo hałasu! -za to Ninka zachwycona, i jak dostała trąbkę w swoje ręce, to trąbnęła aż miło :).
tatuś też bardzo chciał spróbować, trochę dłużej musiał poćwiczyć, ale potem wykazał się talentem nie do zmarnowania!
był też czas na swobodne zabawy i buszowanie, Ninka jak zwykle z Jagódką
a na koniec dnia jeszcze wycieczka na wały - bez efektów, na wałach takie tłumy, że policjanci nie wpuszczają. nic się nie działo, wały szczęśliwie wytrzymały, wielka woda powoli odpływa na w dół wisły... Przemo z Ninką rozpracowali parasole z chrzanu na wypadek opadów
aż rower stawał dęba...
nasz rower nie brykał, ale Jaś i bez tego świetnie się bawił
1 comment:
Jakie artytycznie talentliwe te moje Ukochania !
Caluski i dzieki za fajny blogowy wpis z obrazkami.
Post a Comment