Monday, September 06, 2010

jesień smutno pada deszcz

mam wrażenie, że poprzedni wpis jest sprzed przynajmniej dwóch miesięcy - z gorącego lata zostaliśmy nie z tego ni z owego przeniesieni w burą, błotnistą jesień. drzewa brązowieją ze smutku, trawy na trawniku nie da się przyciąć, pies brudny. kalosze stały się podstawowym obuwiem.
w tej sytuacji odrobinę bardziej słoneczny weekend z Babcią Halinką i Dziadkiem Andrzejem był bardzo miłą odmianą.














spacery po łomiankach i starówce warszawskiej, goście u nas w domu, zdjęcia z wakacji - przyjemnie.
dzieciaki-przedszkolaki nadal radzą sobie nieźle, chociaż przestraszył je odrobinę pan od karate (efekt uboczny feminizacji opieki nad dziećmi - dorosły mężczyzna inny niż tata budzi na wstępie o niebo mniej zaufania niż dorosła kobieta), ale myślę, że i do tego się przekonają. w zeszłym tygodniu, kiedy przyszłam odebrać Ninkę z przedszkola, wyszedł do mnie Cyryl, lat na oko 4,5, i poinformował: ja bardzo lubię Ninę, i one mnie też, więc postanowiłem się z nią ożenić, i ona się już zgodziła. ha. poleciłam mu rozmowę z tatą Niny... kiedy przyszłam kolejnego dnia, siedzieli obok siebie słuchając bajki, Cyryl głaskał Ninkę po rączce... ale potem, kiedy zapytałam ją, czy się bawiła z Cyrylem, odpowiedziała, że trochę tak, ale jednak on się jej już znudził...

4 comments:

kejtko said...

Bo ile można...:) być głaskanym! Brawo, Nina!:)
Mamy za sobą podobne przejścia, już trzeci rok trwają te wahania:)

ET said...

Ja tam lubię byc głaskana i wciąż mam niedosyt...
Nina - jak widac - jest dziewczynka stanowczą, ktorej wymaganiom niełatwo sprostac. Niech się młodziaki starają..
Miło znaleźc swieży wpis. Dzielę się z Wami wrocławskim słoncem
m

Anonymous said...

hej, szczecin też od tygodnia nieprzerwanie w słońcu, więc wysyłamy Wam nasze babie lato. no i uściski od przedszkolaków dwóch, którzy po trzech dniach przestali popłakiwać i świetnie wdrożyli się w życie grupy "pszczółek" :-)
a.

Aga said...

Nina ma charakterek i dobrze:-))fajnie, ze znow nowy post:)