Friday, December 15, 2006

koniec granic

od wczoraj Nitka porzuciła przestarzałe i niemodne pełzanie, przerzucając się błyskawicznie na raczkowanie (fachowo raczej czworakowanie, bo chodzi zdecydowanie w przód, a raczkowanie to byłoby chodzenie na czworakach do tyłu, czyli niezła akrobacja, ale pominięta chyba przez Nin jako zbędny etap przejściowy).





















no i nagle okazuje się, że nasze mieszkanie jest wcale nie takie duże, wręcz raczej niewielkie, wszędzie da się dojść w pół minuty najwyżej, a tyle jest ciekawych rzeczy do obejrzenia...



















aktualnie najulubieńsze eksponaty:
1. bezkonkurencyjnie - miski Lulki. na szczęście obyło sie bez wyjadania pedigree, ale już woda została spróbowana (zdążyłam zapobiec dopiero kolejnym łykom...);
2. lampa w pokoju, a konkretnie jej wtyczka - wyjątkowo smaczna, na szczęście w porę wyjęta z kontaktu, więc NIE zawierająca prądu;
3. dvd, a konkretnie jak wyżej - wtyczka; najwyraźniej elementy związane z elektryką mają w sobie jakiś magnes;
4. koszyk Lulki, która cierpliwie i spokojnie odsuwa się gdy Nitka czegoś chce, ustępuje zabawek, i tylko je coraz bardziej nerwowo, patrząc kątem oka na zbliżającego się czworaka.





















wczoraj też Nitka pierwszy raz dostała pogryzankę do rączki (banana), i nawet troszkę zjadła, bo banany lubimy baaardzo

3 comments:

Anonymous said...

na pierwszym zdjęciu Nin ma magicznie podświetlone uszy :))
a.

Anonymous said...

racja. na tym zdjęciu Nin wygląda też na zaklinacza psów.

Anonymous said...

O rety, czy naprawde Lulka jest wieksza od Niny?