Nutce po raz pierwszy udało się dziś usiąść bez pomocy - jesli nie liczyć ściany, o którą zaparła się, żeby opanować ślizganie po podłodze. wprawdzie siad był chwiejny i musieliśmy nieco asekurować, a skończyło się na brzuszku, ale sukces jest!
a potem cała rodzinką (nie licząc psa) pojechaliśmy zwiedzić otwarty-a-jednak-jeszcze-nie terminal, pospacerować między gąsienicami z pomarańczowymi czubkami zanim będa dostępne tylko dla wracających z Brukseli czy innych dalekich miejsc. wprawdzie wniesienie Malucha na plac budowy wymagało nieco negocjacji, ale udało się - a jak było, voila:
1 comment:
Swietne zdjecia z inzynierem !! Inzyniera wprawdzie w GW pod wskazanym adresem skasowano, ale na szczescie jest Twoj blog.
Pozdrowienia,m
Post a Comment