początek niedzieli powoli zaczyna być niezmienny - śniadanie, spacer, modlitwy, a potem jazda na ursynów do wielkiej wanny. dziś podobnie, tym razem pływaniu towarzyszyłam ja, a Nitka jak mały prezesik dała się wozić w kółku - trzymana za nóżki kręciła się jak na karuzeli - a potem poznała nowego koleżkę. zalotne spojrzenie, uśmiech z błyskiem ząbka - i chłopak był bez szans...
a popołudniu odwiedziliśmy Magdę i Adasia w mieszkaniu, które ciągle się zmienia i coraz bardziej podoba. projektant Kaczkowski zgłosił kilka uwag, ale generalnie - aprobata pełna, co nie zdarza się często!
M&A nakarmili nas fantastycznie, a potem jeszcze opowiadali o swojej podróży chevroletem przez kalifornię i okolice. mimo ładnej jesieni w warszawie, kalifornijskie słońce wywołało kilka westchnień...
No comments:
Post a Comment